Gdy w 2009 roku Real płacił Manchesterowi United 94 mln euro (80 mln funtów) za Cristiano Ronaldo, wydawało się, że padł rekord, który pobić będzie ciężko. Nawet rosyjskim oligarchom i arabskim szejkom.

Ale futbolowej karuzeli kryzys gospodarczy nie zatrzymał. W roli głównej znów występuje Real, a gra toczy się o 85 mln funtów. Tyle za najlepszego zawodnika Premiership żąda Tottenham. Oferta 80 mln podobno została odrzucona, ale rozmowy trwają. Królewscy przygotowują już nową propozycję: 50– 60 mln funtów w pakiecie z Angelem Di Marią oraz Fabio Coentrao.

Bale jest zdeterminowany, poprosił o transfer prezesa Tottenhamu Daniela Levy'ego, który obiecał mu, że jeśli klub nie awansuje do Ligi Mistrzów, będzie mógł odejść. Drużyna zajęła w lidze piąte miejsce, ale Levy słowa nie dotrzymał.

Według angielskich mediów, Bale miał się obrazić na klub. Nie zagrał w ostatnim meczu towarzyskim. Oficjalnie z powodu kontuzji, nieoficjalnie – odmówił wyjścia na boisko. Dziś ma jednak wrócić do treningów, a w sobotę wystąpić w spotkaniu z Monaco.

Mimo zainteresowania innych klubów, m.in. Manchesteru United, Bale bierze pod uwagę tylko transfer do Realu. Najdłuższa transferowa saga tych wakacji może mieć jeszcze kilka odcinków.