Korespondencja z Mediolanu
Kierowca Red Bulla dominuje w każdych warunkach, a rywale nie mają odpowiedzi na jego tempo.
Nieważne, czy walka o punkty toczy się na krętym i wąskim Hungaroringu, na szybkich łukach Spa-Francorchamps czy na długich prostych włoskiej Monzy, gdzie kierowcy Formuły 1 rozpędzają swoje maszyny do ponad 340 km/godz. Wszędzie i w każdych warunkach obrońca mistrzowskiego tytułu jest w czołówce: w piątkowych treningach przed Grand Prix Włoch uzyskał czas lepszy o ponad 0,6 sekundy od drugiego w zestawieniu Marka Webbera.
Jak na standardy Formuły 1 to przepaść: drugi kierowca Red Bulla był szybszy od Kimiego Raikkonena i Romaina Grosjeana o zaledwie cztery setne sekundy, a obaj kierowcy Lotusa uzyskali takie same rezultaty z dokładnością do jednej tysięcznej sekundy. Bohater włoskich kibiców Fernando Alonso stracił do nich 0,2 sekundy, a tuż za kierowcą Ferrari znaleźli się zawodnicy Mercedesa: Lewis Hamilton był wolniejszy od Hiszpana o jedną setną, a Nico Rosberg o trzy. Walka jest więc zacięta, ale toczy się zaledwie o drugie miejsce.
– Czas uzyskany przez Red Bulla trochę martwi – przyznał Rosberg. On i Hamilton jako jedyni potrafili w tym roku pokonać Vettela w kwalifikacjach. Cztery ostatnie czasówki padły łupem Lewisa, a przedtem Nico zdobywał trzy razy pole position. – Nie jesteśmy tak szybcy jak Red Bull – dodał Hamilton. – Czuję, że w każdym miejscu toru jadę na granicy możliwości, a mimo tego oni są szybsi.