Owinięty wokół palca

Floyd Mayweather jr. pozbawił złudzeń tych, którzy wierzyli, że Saul Alvarez może go pokonać.

Publikacja: 16.09.2013 01:14

Floyd Mayweather jr. (z lewej) i Saul Alvarez – wątpliwości kto wygrał w tej walce nie było

Floyd Mayweather jr. (z lewej) i Saul Alvarez – wątpliwości kto wygrał w tej walce nie było

Foto: AFP

Takiej promocji nie miała żadna walka w historii boksu. Richard Schaefer z Golden Boy Promotions powiedział, że wszystkie koszta związane z galą w Las Vegas zamknęły się w sumie 60 mln dolarów. Nieprawdopodobne, ale prawdziwe, tak samo jak gwarantowane honorarium dla Mayweathera, wynoszące 41,5 mln.

– Wszystko było w tym wydarzeniu gigantyczne, nic dziwnego, że pieniądze też – dodał Schaefer, prawa ręka Oscara De La Hoi, który zamiast przy ringu w Las Vegas ostatnie dni spędzał w ośrodku odwykowym, lecząc się z uzależnienia od alkoholu i narkotyków.

Nie tylko oni liczyli, że wygra ich zawodnik, Alvarez, ale rzeczywistość okazała się brutalna. Nie od dziś wiadomo, że Meksykanin zbija sporo kilogramów, by osiągnąć limit kategorii junior średniej, tym bardziej więc musiał mieć kłopoty, gdy uzgodniono, że walka ta odbędzie się w umownym limicie 152 funtów (68,9 kg). Alvarez dał radę na czas się odchudzić, ale gdy wychodził w sobotni wieczór do ringu w MGM Grand, ważył już 16 funtów więcej. I sądząc po tym, co pokazał, jego organizm nie zareagował na te turbulencje najlepiej. „Canelo" był wolniejszy od Mayweathera, brakowało mu też dynamiki, zawodził refleks.

Amerykanin takich problemów nie miał. Jak powie po walce, w sobotę rano ważył zdecydowanie mniej niż w piątek podczas oficjalnego ważenia, które obejrzała rekordowa widownia 12 200 osób. I miał wszystko to, czego zabrakło Alvarezowi. Nic dziwnego, że został zwycięzcą na całej linii, owinął sobie niepokonanego wcześniej Meksykanina wokół palca.

I potwierdził, że dyskusje na temat, kto jest najlepszym pięściarzem świata bez podziału na kategorie wagowe, są zbędne. Od 17 lat nie przegrał walki, wciąż wygrywa pewnie, w mistrzowskim stylu. Tym razem dał lekcję skutecznego, bezpiecznego i wyrafinowanego boksu młodemu wilczkowi z Meksyku, który na pewno nie powiedział w tym fachu ostatniego słowa. Ma dopiero 23 lata i gdy nabierze doświadczenia, sporo jeszcze wygra.

O zainteresowaniu tym pojedynkiem świadczy fakt, że byli chętni, by nabyć bilet w ostatniej chwili za 14 tysięcy dolarów. Następnym razem też tyle zapłacą, choć na horyzoncie nie widać godnych rywali dla Mayweathera, który bezlitośnie obnażył byłego już mistrza organizacji WBC. Symptomatyczny dla tej walki był moment, gdy szukający siłowego rozstrzygnięcia Alvarez wyprowadza obszerny prawy sierpowy, ale Amerykanina w tym miejscu, gdzie miał być, już nie ma. Sfrustrowany Meksykanin trafia w linę ringu, a „Money” kwituje to kpiącym uśmieszkiem. Albo scena przed ostatnią, 12. rundą. W narożniku Floyda jego ojciec, Mayweather senior, żartuje z kimś wyraźnie rozbawiony. Dla niego ta walka jest już rozstrzygnięta, a syn bezpieczny.

Nikt w tym momencie nie miał świadomości, że można widzieć ten pojedynek, tak jak pani Cynthia J. Ross, która wypunktowała remis 114:114. Na szczęście dwaj pozostali sędziowie reagowali prawidłowo: 117:111, 116:112 dla Mayweathera.

– Gdy usłyszałem pierwszy werdykt, myślałem, że to żart – powiedział zwycięzca. – Ale zbyt długo siedzę w boksie, by nie wiedzieć, że takie cuda niestety się zdarzają – skomentował skandaliczną ocenę.

Przed laty podobną niewiedzą popisała się Eugenia Williams, punktując wygraną Evandera Holyfielda (115:113) w walce z Lennoxem Lewisem, która zakończyła się remisem. Skandal odbił się szerokim echem, wszczęto wtedy kilka postępowań wyjaśniających, które w efekcie nic nie dały. Ciekawe, czy teraz ktoś pochyli się nad tym problemem.

Poważniejszym będzie chyba wybór kolejnego rywala dla Mayweathera. Floyd wróci na ring 3 maja 2014 roku, jest więc trochę czasu na poszukiwania. Kolejka chętnych na pewno będzie długa, bo walkę z najbogatszym sportowcem na świecie, tak jak kiedyś z Mike Tysonem czy De La Hoyą, można porównać z wielką wygraną w loterii fantowej.

Wszystko wskazuje na to, że w kolejce oczekujących znajdzie się miejsce dla Danny’ego Garcii, króla wagi junior półśredniej, który raz jeszcze rozwiał wątpliwości sceptyków niewierzących w jego umiejętności i w dobrym stylu pokonał w Las Vegas argentyńskiego króla nokautu, Lucasa Martina Matthysse.

Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?
Materiał Promocyjny
Jaką Vitarą na różne tereny? Przewodnik po możliwościach Suzuki
Sport
Witold Bańka i WADA kontra Biały Dom. Trwa wojna na szczytach światowego sportu
Sport
Pomoc przyszła od państwa. Agata Wróbel z rentą specjalną
Sport
Zmarł Andrzej Kraśnicki. Człowiek dialogu, dyplomata sportu
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
SPORT I POLITYKA
Kto wymyślił Andrzeja Dudę w MKOl? Radosław Piesiewicz zabrał głos
Materiał Promocyjny
Psychologia natychmiastowej gratyfikacji w erze cyfrowej