Korespondencja z Mikołajek
Kajetanowicz udowodnił, że nie bez powodu jest czterokrotnym mistrzem kraju, zapewniając sobie zresztą czwarty z rzędu tytuł właśnie podczas Rajdu Polski. Wystartował zupełnie nowym samochodem, Fordem Fiestą R5, ale nawet to nie przeszkodziło mu w zdominowaniu rywalizacji. – Cieszę się każdym kilometrem w tym samochodzie – mówił w czasie rajdu.
Pierwszego dnia Kajetanowicz toczył zacięty bój z Kubicą, ale stawką była druga lokata za plecami Bryana Bouffiera i Xaviera Panseriego. Francuzi, którzy przed kilkoma laty wywalczyli trzy tytuły mistrzów Polski z rzędu, odskoczyli na około 20 sekund. Walka dwóch panów K. zakończyła się kilka kilometrów przed metą ostatniej sobotniej próby. – Uderzyłem w kamień – opowiadał Kubica. – Staraliśmy się jechać dalej, ale straciliśmy koło i niestety dla nas rajd się zakończył.
– Mam nadzieję, że zwyciężą mój brat i Kajtek – dodał Maciek Baran. Kajetanowicz i Jarek Baran przypuścili atak w niedzielny poranek. Na drugiej próbie Bouffier i Panseri oddali prowadzenie, a na kolejnej stracili prawie 20 sekund, zmagając się z uszkodzonym amortyzatorem w swoim Peugeocie 207 S2000. Kajetanowicz bez problemu utrzymał przewagę do mety.
Od sportowej strony rajd przyniósł wielkie emocje i ciekawą walkę w bardzo trudnych warunkach. Rywalizacja o zwycięstwo trwała do samej mety, a kibice mogli się cieszyć z triumfu polskiej załogi w starciu z trzema najlepszymi ekipami tegorocznych ME.