Korespondencja z Torunia
W niedzielę aura w Toruniu nie rozpieszczała. Dzień był pochmurny, dwie godziny przed spotkaniem rozpętała się ulewa. Kibice z niepokojem patrzyli w niebo i modlili się, aby deszcz nie przeszkodził w rozegraniu zawodów. Ich modły zostały wysłuchane. Przestało padać, a MotoArena po raz kolejny udowodniła, że kpi sobie z pogody. Tor był idealnie przygotowany. 17,5 tys. widzów zgromadzonych na trybunach zobaczyło emocjonujący mecz, który w Toruniu będzie wspominało się jeszcze długo.
Początek spotkania pokazał, że oba zespoły zrobią wszystko, by wygrać. Po dwóch biegach pełnych walki i niebezpiecznych akcji był remis 6:6. Potem gospodarze postanowili skończyć z gościnnością. Po pięciu wyścigach prowadzili już dziesięcioma punktami. Wszyscy na MotoArenie byli pewni, że Falubaz zostanie zdeklasowany. Wszyscy, poza zawodnikami i kibicami z Zielonej Góry, którzy wierzyli, że żużel znowu pokaże swoje kapryśne oblicze. Ich przewidywania sprawdziły się. Bieg siódmy odwrócił losy spotkania. Adrian Miedziński spowodował upadek Patryka Dudka i został wykluczony z powtórki. Honoru toruńskiego zespołu miał bronić Kamil Brzozowski, lecz przy powtórnym starcie jego motocykl miał defekt. Dudek i Andreas Jonsson spokojnie przejechali cztery okrążenia. Falubaz wygrał 5:0. W następnych wyścigach gospodarze nie pozwolili sobie na podobne błędy. Obie drużyny jeździły bardzo równo. Unibax zdołał obronić prowadzenie zdobyte na początku spotkania i do Zielonej Góry pojedzie z trzypunktową przewagą.
- Trzy punkty to dużo i mało. To jest finał, walczą ze sobą dwie najlepsze drużyny w Polsce. Do rewanżu będziemy przygotowywać się z szacunkiem i determinacją. Dzisiejszy mecz nie był łatwy, ale z wyniku jesteśmy zadowoleni – mówił po spotkaniu trener Falubazu Rafał Dobrucki. Zdania swojego szkoleniowca nie podziela Piotr Protasiewicz, który w niedzielę zdobył dla drużyny z Zielonej Góry 12 punktów. Żużlowiec nie był usatysfakcjonowany, gdyż jego zespół przegrał. Podkreślił jednak, że sprawa mistrzostwa nie jest jeszcze rozstrzygnięta. Złotego medalistę drużynowych mistrzostw Polski będzie można wskazać dopiero po trzydziestu wyścigach.
Z wyniku cieszą się w Toruniu. Ale Tomasz Gollob przestrzegał przed popadaniem w przesadny optymizm i zwrócił uwagę, że sytuacja Unibaxu wcale nie jest prosta.