Trener starej daty

Wrócił Orest Lenczyk i to jest dobra wiadomość.

Publikacja: 29.09.2013 20:27

Trener starej daty

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Ryszard Waniek

Generalnie jestem przeciwny zwalnianiu trenerów w trakcie sezonu. Bardzo często właściciele klubów zwalniają, ponieważ nie bardzo wiedzą, kogo zatrudnili. A potem, zwolnieniem, ratują twarz. Miejsce zdymisjonowanych zajmują albo dotychczasowi asystenci, ludzie sprowadzani z zagranicy, albo ci, którzy znajdują się w tzw. przechowalni. Czyli znani, zwolnieni wcześniej.

Nie ma żadnych reguł, co się bardziej opłaca. Czasami dla asystentów to szansa, z której korzystają, jak choćby Mariusz Rumak w Lechu czy Piotr Stokowiec, który wyrobił sobie nazwisko w Polonii.

W przypadku trenerów zagranicznych ryzyko jest większe, bo zbyt często kluby przyjmują szkoleniowców anonimowych. Takim jest nowy trener Korony, ale już z trenerem, który w Ruchu zajął miejsce Jacka Zielińskiego, można wiązać większe nadzieje. Jan Kocian grał w reprezentacji Czechosłowacji, był trenerem kadry Słowacji, klubów w tym kraju i w Niemczech. Może będzie dla Ruchu kimś takim, jak przed laty Słowak Michal Vican. Z Vicanem Ruch zdobywał mistrzostwo Polski i dawał piłkarzy do reprezentacji. Antoni Piechniczek przyznaje, że w swojej pracy z kadrą korzystał z notatek Vicana i dobrze na tym wychodził. Żeby jeszcze w Ruchu piłkarze byli lepsi.

Nie jestem przeciwnikiem zatrudniania cudzoziemców, pod warunkiem że są dobrymi fachowcami, a nie znajomymi królika lub protegowanymi menedżera, który ma w oczach euro zamiast źrenic.

Przypadek Oresta Lenczyka jest inny. Nie ulega wątpliwości, że to trener starej daty (70 lat), ale to właśnie stanowi jego atut. Dzięki doświadczeniu zdobył przed rokiem ze Śląskiem mistrzostwo kraju, a przecież nie zmienił się tak bardzo przez kilkanaście miesięcy. Z Lenczykiem wraca też do ekstraklasy kultura osobista, jakiej niektórym trenerom młodego pokolenia brakuje. Zawodnicy z zasad i sposobu bycia Lenczyka robią sobie żarty, ale go szanują. Gdyby Lenczyk był trenerem kadry, być może dziś byłaby ona w innym miejscu. A czy sobie poradzi w Zagłębiu, to już inna sprawa.

Generalnie jestem przeciwny zwalnianiu trenerów w trakcie sezonu. Bardzo często właściciele klubów zwalniają, ponieważ nie bardzo wiedzą, kogo zatrudnili. A potem, zwolnieniem, ratują twarz. Miejsce zdymisjonowanych zajmują albo dotychczasowi asystenci, ludzie sprowadzani z zagranicy, albo ci, którzy znajdują się w tzw. przechowalni. Czyli znani, zwolnieni wcześniej.

Nie ma żadnych reguł, co się bardziej opłaca. Czasami dla asystentów to szansa, z której korzystają, jak choćby Mariusz Rumak w Lechu czy Piotr Stokowiec, który wyrobił sobie nazwisko w Polonii.

Sport
Witold Bańka i WADA kontra Biały Dom. Trwa wojna na szczytach światowego sportu
Sport
Pomoc przyszła od państwa. Agata Wróbel z rentą specjalną
Sport
Zmarł Andrzej Kraśnicki. Człowiek dialogu, dyplomata sportu
SPORT I POLITYKA
Kto wymyślił Andrzeja Dudę w MKOl? Radosław Piesiewicz zabrał głos
https://track.adform.net/adfserve/?bn=78448410;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
PKOl ma nowego sponsora. Radosław Piesiewicz obiecuje, że to dopiero początek