?Noc październikowa

Polski futbol wpadł w czarną dziurę i to w momencie, gdy mieliśmy prawo sądzić, że będzie lepiej.

Publikacja: 13.10.2013 19:20

Mirosław Żukowski

Mirosław Żukowski

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Ryszard Waniek

Oczywiście naiwnością było oczekiwanie na sportowy „efekt Euro" w rok po tej imprezie, ale nie zmienia to faktu, że piękne stadiony (nie tylko te zbudowane na mistrzostwa Europy), nowy PZPN pod wodzą Zbigniewa Bońka, nowy trener, który zaczął od obiecującego remisu z Anglią w Warszawie („Rz" napisała wówczas: „Rodzi się drużyna" i nie było w tym przesady), wszystko to skłaniało do optymizmu.

Dziś nic z tego nie zostało. Euro było wizerunkowym sukcesem, ale sportową porażką, mundial w Brazylii mamy z głowy, polskich drużyn wciąż nie ma w Lidze Mistrzów, a Legia w Lidze Europejskiej nie zdobyła jeszcze ani punktu, ani gola. Po prostu jesień jak mroczny skandynawski kryminał w odcinkach. A inni mogą oglądać romantyczne komedie z happy endem – pięknie gra Szwajcaria, która na użytek futbolu porzuciła ksenofobię, furorę robi młoda Belgia, którą niedawno biliśmy nawet w Brukseli. W tych krajach też niedawno były mistrzostwa Europy, może to jest jakaś pociecha.

W najbliższych dniach najważniejszą sprawą jest wybór nowego trenera reprezentacji. Wszystkie warianty już były – obcokrajowiec z dorobkiem (Leo Beenhakker), selekcjoner z nadania kibiców (Franciszek Smuda) i kulturalny krajowy rzemieślnik (Waldemar Fornalik). Żaden z nich nie odchodził z własnej woli po dobrze wykonanej pracy. To prowadzi do wniosku, że może problemem nie jest trener, tylko piłkarze.

Ale sprawa nie jest tak prosta. Pamiętamy przecież reprezentacje Polski składające się z zawodników grających w drugorzędnych zachodnich klubach lub siedzących na ławie w klubach pierwszorzędnych, które osiągały wyniki takie same jak dzisiejszy zespół bogatych gwiazd. Więc może jednak to trener popełnił błędy?

Jedno widać gołym okiem: polski futbol pod względem organizacyjnym idzie do przodu, oglądając ekstraklasę, nie musimy mieć kompleksów, bo pokazywana jest po europejsku, nawet chuliganów mamy jak w Rzymie, tylko w piłkę gramy gorzej. I żeby było jeszcze smutniej: satysfakcję z nowych stadionów skutecznie tłumią informacje takie jak te z Wrocławia, gdzie i miasto, i klub przyznają otwarcie, że ten stadion jest im kamieniem młyńskim u szyi.

Na razie jako spadek po Euro muszą nam więc wystarczyć autostrady i podlana piwem przyjaźń z Irlandią.

Oczywiście naiwnością było oczekiwanie na sportowy „efekt Euro" w rok po tej imprezie, ale nie zmienia to faktu, że piękne stadiony (nie tylko te zbudowane na mistrzostwa Europy), nowy PZPN pod wodzą Zbigniewa Bońka, nowy trener, który zaczął od obiecującego remisu z Anglią w Warszawie („Rz" napisała wówczas: „Rodzi się drużyna" i nie było w tym przesady), wszystko to skłaniało do optymizmu.

Dziś nic z tego nie zostało. Euro było wizerunkowym sukcesem, ale sportową porażką, mundial w Brazylii mamy z głowy, polskich drużyn wciąż nie ma w Lidze Mistrzów, a Legia w Lidze Europejskiej nie zdobyła jeszcze ani punktu, ani gola. Po prostu jesień jak mroczny skandynawski kryminał w odcinkach. A inni mogą oglądać romantyczne komedie z happy endem – pięknie gra Szwajcaria, która na użytek futbolu porzuciła ksenofobię, furorę robi młoda Belgia, którą niedawno biliśmy nawet w Brukseli. W tych krajach też niedawno były mistrzostwa Europy, może to jest jakaś pociecha.

Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie