Jędrzejczyk został pierwszym golfistą z Polski, który pod koniec września w Portugalii potrafił awansować po pierwszym etapie rozgrywek. Drugi etap był znacznie bardziej wymagający — na czterech hiszpańskich polach wystartowało około 300 golfistów, przed wszystkimi były cztery rundy.
Z każdego turnieju cząstkowego awans do jeszcze trudniejszych zawodów finałowych (10-15 listopada, sześć rund na polu PGA Catalunya Resort pod Gironą) zdobywało 15-17 uczestników.
Nagrody finansowe, choć były (w każdym turnieju po 5 tys. euro), nie miały większego znaczenia. Znacznie więcej jest wart awans do kolejnego etapu i szansa gry o pierwszą ligę europejskiego golfa. Polaka na razie tam nie będzie, może uda się za rok, o tej samej porze.
Mateusz Jędrzejczyk walczył dzielnie, ale żadnego dnia nie był w górnej połówce stawki, przesuwał się między 43. a 72. pozycją (na 77 startujących), rundy: 72, 76, 74 i 70 dały mu ostatecznie 58. miejsce z wynikiem końcowym 292 (+8). Awans dawało dzielone miejsce 14. (-2), czyli dziesięć uderzeń mniej.
Kto chce, może jeszcze kibicować Florianowi Fritschowi, który w lipcu został mistrzem LOTOS Polish Open 2013, najważniejszego tegorocznego turnieju nad Wisłą. Niemiec awansował do wielkiego finału bardzo pewnie – zajął dzielone piąte miejsce turnieju na polu Campo de Golf El Saler koło Walencji.