Z Lazio z Rzymie 0:1, z Apollonem w Warszawie 0:1, z Trabzonsporem w Turcji 0:2 i na Łazienkowskiej też. Z Lazio również 0:2. Można więc mówić o tendencji zwyżkowej. Zero punktów, zero strzelonych bramek, niestety „z tyłu" osiem.
Polscy piłkarze, kiedy już uda im się nie stracić bramki, lubią podkreślać, że „zagraliśmy na zero z tyłu". To też coś mówi o mentalności. Zapominają, że sens gry nie polega tylko na tym aby nie stracić, ale żeby jeszcze strzelić. A ponieważ obrona jest łatwiejsza, niż atak, ze zwycięstwami u nas gorzej.
Pastwienie się nad Legią jest dziś łatwe. Włoska drużyna z połowy tabeli Serie A, w rezerwowym składzie, wybiła legionistom piłkę z głowy. Miała bardzo przyjemny trening bez przeciwnika. Już z Apollonem Legia rozegrała najbardziej zawstydzający mecz w historii swoich występów w Europie. Myślałem wtedy, że swoich cypryjskich przeciwników zlekceważyła, co akurat w przypadku Legii zdarza się często i od lat. Buta jest immanentną cechą pracowników tego klubu. Tak pewnie było, ale doszła do tego niemoc, wynikająca ze złego przygotowania i brak umiejętności. Kolejne spotkania pokazały, że problem jest poważniejszy.
Śmiać się nie ma co. Legia jest mistrzem Polski i liderem rozgrywek. Zdobywcą Pucharu Polski, mistrzem kraju Młodej Ekstraklasy i juniorów. Najbogatszym klubem w Polsce. Jeśli taki potentat stał się pośmiewiskiem Europy, to nie jest powód do naszego śmiechu.
Blamaż Legii zbiegł się w czasie z informacją, że reprezentacja Polski zajmuje 78 miejsce w rankingu FIFA. Najniższe w historii notowań. Wprawdzie w reprezentacji grają głównie piłkarze z klubów zagranicznych, ale zaczynają w Polsce. Tu mają dobre miejsca pracy. Z Legii odszedł właśnie słoweński obrońca Marko Suler. Nareszcie, bo to, delikatnie mówiąc, nie był dobry zawodnik. Siedział głównie na ławce, czyli w miejscu, z którego nie powinien się ruszać. Ale on za to siedzenie brał 120 tys. złotych miesięcznie. Nawet jeśli ta kwota jest nieprecyzyjna, to na pewno nie odbiega daleko od prawdy. To ile zarabiają ci, którzy grają? A jak, to widzimy. Może powinno się płacić za wyniki, a nie za obecność na boisku? Nie tylko w Legii.