Korespondencja z Herning
- Gdyby nie ten nawrót, może byłoby podium – powiedziała „Rz" Urbańczyk, która z basenu wyszła z uśmiechem. – Mogło być lepiej, ale znowu zawiódł mnie nawrót – musiałam płynąć i płynąć i czekać na tę ścianę. Dopiero wracam do motyla i muszę się jeszcze do niego przyzwyczaić – tłumaczyła. Urbańczyk, na co dzień trenująca pod okiem swojego męża Bartosza Olejarczyka, liczy na podium w sobotnim wyścigu na 50 m stylem grzbietowym, w którym prowadzi w tegorocznym rankingu europejskim. – Ale może być ciężko, bo rywalki są mocne – zaznaczyła łodzianka.
Również szósta w finale Anna Dowgiert, która po porannych eliminacjach była 11., ale ostatecznie została zakwalifikowana z 9. czasem, nie kryła rozczarowania własnym startem: - Gdyby nie ten nawrót i dopłynięcie, może byłabym tuż za Olą. Myślę, że mam duże rezerwy i pokażę to na długim basenie, bo krótka pływalnia nie jest u mnie najmocniejsza – mówiła Ania, białostoczanka, na co dzień trenująca we Wrocławiu.
Złoto na 50 m motylkiem zdobyła Szwedka Sarah Sjoestroem z wynikiem 24.90, który dał jej rekord mistrzostw, srebro Dunka Jeanette Ottesen (25.03), a brąz najstarszej w finale (28 lat) Holenderce Inge Dekker (25.29).
Wcześniej Radosław Kawęcki zajął dwunaste miejsce w półfinale na 50 m stylem grzbietowym. – Nie było życiówki, ale jutro im pokażę – obiecał złoty medalista tych mistrzostw, jak na razie zdobywca jedynego krążka dla Polski.