Rz: Po awansie do ćwierćfinału gratulacjom nie było końca. Nie grozi wam spoczęcie na laurach?
Patrycja Kulwińska:
Na pewno nie. W tej drużynie zawsze chcemy więcej, nigdy nie jesteśmy zadowolone do końca z naszej gry.
Przeciwko Rumunkom była pani kluczową zawodniczką. Nie było chyba piłki, która by przez pani ręce nie przeszła.
W fazie grupowej poza staraniem się niewiele mi wychodziło. Nie byłam widoczna, nie dawałam dziewczynom zbyt wiele i moja gra jakoś specjalnie się nie kleiła. Cóż mogę powiedzieć... Zaskoczyłam w najlepszym momencie, złapałam swój rytm i udało się przełożyć tę dobrą dyspozycję na grę całego zespołu. Naszą największą siłą jest właśnie gra drużynowa, wzajemne wspieranie się w trudnych chwilach. Mam nadzieję, że tak już zostanie.