Reklama
Rozwiń

Igrzyska w Japonii: Odkryj jutro za 6 lat

„Odkryj jutro” to motto letniej olimpiady planowanej na 2020 rok w Tokio. Za 6 lat nie tylko Tokio, ale i cała Japonia ma stać się innym krajem.

Publikacja: 01.03.2014 12:00

Igrzyska w Japonii: Odkryj jutro za 6 lat

Foto: AFP

W 2020 roku Tokio stanie się pierwszym azjatyckim miastem, które zorganizuje olimpiadę po raz drugi. Wcześniejsze igrzyska, także letnie, odbyły się tam w 1964 roku. Dla nas były to złote czasy lekkoatletyki z Ireną Szewińską na czele, boksu z pięściarzami Feliksa Stamma i podnoszenia ciężarów w postaci Waldemara Baszanowskiego. Japończycy również wspominają je dobrze, ponieważ byli w stanie pokazać całemu światu najnowszą technologię made in Japan. Niestety, teraz rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej.

Made in Japan

Japoński produkt oznacza teraz coraz częściej coś mniej konkurencyjnego, innowacyjnego, czasem nawet bardziej awaryjnego od innych. Japońscy producenci głowią się nad sposobami wyjścia z impasu, który trwa już ponad 2 dekady, a ekonomiści szukają dróg ucieczki od pogłębiającej się czarnej dziury finansów publicznych. Premier Japonii, Shinzo Abe od roku forsuje swoją rewolucyjną strategię odbudowy ekonomicznej kraju, którą nazywa się od jego nazwiska Abenomiką.

Po polsku trochę zgrabniej brzmi Abekonomia, ale niezależnie od nazwy plan jest rewolucyjny. Premier wie, że musi działać, mieć twardą rękę i nie iść na żadne kompromisy. Efekty tego są tak samo rewolucyjne, jak i opłakane. Zbyt gaf zdarza  się popełniać jego urzędnikom, a sam premier także z każdym miesiącem na czele rządu nie kryje swoich nacjonalistycznych zapędów. Ciągłe granie na nosie Chińczykom i Koreańczykom doprowadzi być może do tego, że niedługo w Chinach zostanie ustanowione święto narodowe w rocznicę masakry w Nankinie (dokonanej przez japońskiego okupanta w latach 30. XX wieku), a Korea Południowa przestanie brać pod uwagę kontakty dyplomatyczne z Japonią. Premier Abe nic sobie z tego nie robi i myśli o rzeczach wielkich. Takich jak olimpiada w Tokio.

Notatki premiera Abe

Abe był jednym z niewielu szefów rządów, który nie zbojkotował otwarcia zimowych igrzysk w Soczi. Pojawił się, rozmawiał z Putinem, a podczas samej ceremonii otwarcia co jakiś czas robił notatki na serwetkach. Czujne dziennikarskie oko jednego z reporterów odcyfrowało myśl „maskotki wielkich zwierzaków!” – premierowi bez wątpienia podobały się ogromne rosyjskie maskotki, które zapraszały na igrzyska. Japonia to w końcu kraj tysięcy bajkowych postaci wykorzystywanych na co dzień do najróżniejszych celów. Własne maskotki mają prefektury, więzienia, a nawet elektrownie atomowe. Wystarczy tylko jakąś myśl ubrać w stylistykę z mangi, dodać dużo kolorów, pocieszne wielkie oczy i gotowe.

Cool Japan

Obecnie mówi się o strategii „cool Japan”, Japonii wyluzowanej, młodzieżowej, zrywającej ze starymi nawykami i wizerunkiem poważnych ludzi w garniturach. Ponieważ wszystko można PRowo wykorzystać na swoją korzyść, wymyślono, że kraj mierzący się z deficytem energii, potrzebujący zarówno klimatyzowanych biur jak i armii urzędników ubranych pod szyję w garnitury, może przybrać młodzieżową twarz. Wystarczy pozwolić na kilka „casual Friday” w roku, ubrać poważnych urzędników w kwieciste koszule rodem z Okinawy (rdzennie japońska

hakama

) i gotowe. Na rynek rzucono też setki maskotek (jak wspominany samuraj i miś), których wizerunek można wykorzystywać całkowicie za darmo. Wystarczy, że dana firma poinformuje o swoich działaniach miasto, prefekturę czy jakąkolwiek inną organizację, którą maskotka promuje. Rysunkowe postacie są milusie, przyjazne, pocieszne, wzbudzają zaufanie i pracują na polepszenie wizerunku swoich rodzinnych stron. Nie jest to praca łatwa – Sanomaru, ziemniaczany samuraj z Sano pojawia się na 60 eventach miesięcznie, za każdy pobierając jedynie symboliczne 5000 jenów (ok. 50 dolarów). Jednak gadżety z jego podobizną mają przynieść już ponad 100 milionów jenów całemu miastu w 2012 roku. Niedźwiedź (nazywa się Kumamon, pochodzi z prefektury Kumamoto) zarobił – uwaga – 29 miliardów jenów, czyli około 285 milionów dolarów. Jeździ nie tylko po Japonii, ale i po świecie, był we Francji, na Tajwanie, spotkał się z japońskim cesarzem, no i miał wykład na Harvardzie.

W maskotkach siła!

Ten trend nazywa się

yuru kyara

i po japońsku dosłownie oznacza „swobodne postacie”. Maskotek jest masa, przybierają rozmaite formy i mogą pojawić się w dosłownie każdym miejscu – w więzieniu Asahikawa, na północy Tokio, pojawia się Kattakuri-chan, kwadratowy jegomość w krawacie w paski z ogromnym fioletowym kwiatem (który trochę przypomina bakłażan) na głowie. A dzieci z regionu Fukushimy uczą się tego, co można robić na terenach dotkniętych skażeniem, a czego nie od żółtego ptaszka Kibitana (wygląda jak jajko ze skrzydłami). Maskotki walczą między sobą o miano najlepszej w minionym roku. Plebiscyt w 2013 roku wygrał samuraj Sanomaru, a do konkursu zgłosiło się ponad 1500 konkurentów (80% więcej niż w 2012). W internetowym głosowaniu wzięło zaś udział 15 milionów osób (dwa razy więcej niż rok wcześniej). Wicelider głosowania, niedźwiedź z Kumamoto głosi ze swoim pomysłodawcą, gubernatorem Ikuo Kabashimą tezę o „ogólnej szczęśliwości”. Ma to być recepta na ożywienie gospodarcze po kryzysie i upadku wielkich banków.

Na drodze do tej ogólnej szczęśliwości podczas igrzysk w 2020 roku Tokio planuje wiele atrakcji. Najmłodsi będą mogli sobie robić

otattoos,

czyli tatuaże otaku, najwierniejszych fanów japońskiej mangi. Starsi będą mogli spotykać się ze swoimi ulubionymi sportowcami na specjalnych spotkaniach kilka chwil po zakończeniu konkurencji. Na najstarszych będą czekały salony hazardowej gry

pachinko

oraz przewodnicy po mieście przebrani w stroje wzorowane na bohaterach kreskówek. Wszyscy zawodnicy będą musieli przytulać członków swoich ekip zarówno przed i po starcie. To atrakcje dla zagranicznych gości, za 6 lat w Tokio będzie jeszcze więcej staruszków niż obecnie i to też trzeba będzie wziąć pod uwagę.

Olimpiada o siwych włosach

Japoński komitet organizacyjny nie powinien mieć problemu ze zrozumieniem potrzeb osób starszych – dyrektor igrzysk Toshiro Muto ma 70 lat, szef japońskiego komitetu olimpijskiego Tsunekazu Takeda 66 lat, świeżo wybrany burmistrz Tokio Yoichi Masuzoe 65, a szef wszystkich szefów kierujący komitetem organizacyjnym Tokio 2020 Yoshihiro Mori to 76-latek. Premier Abe wypada na tym tle jak dzieciak, bo ma jedynie 59 lat. Starsi panowie i ani jednej kobiety. To także znak obecnych czasów w Japonii, która pracuje dopiero nad zwiększeniem parytetu wysokich stanowisk obejmowanych przez kobiety i pracujących kobiet w ogóle. Poza tym trzeba będzie popracować nad znajomością angielskiego wśród Japończyków, ponieważ obecne statystyki są bardzo niekorzystne. Co prawda premier Abe ma plan, żeby podczas olimpiady rozdawać turystom darmowe komiksy do nauki japońskiego i ma nadzieję, że dwa tygodnie wystarczą im do nauczenia się podstawowych zwrotów, ale to wciąż słowa. Pojawiają się także pomysły, by nauka angielskiego sprowadziła się do tego, by wyposażyć Tokijczyków w karteczki z odpowiedziami na najbardziej interesujące turystów kwestie (w rodzaju: „Gdzie jest taki a taki stadion?”) oraz by pracować nad poprawnością językową. Zamiast „ja nie mówić angielski” usłyszelibyśmy poprawne „I don’t speak English”.

6 lat to dla Japończyków i dużo i mało. Jak pokazują obecne doświadczenia można przez 3 lata nie radzić sobie ze sprzątnięciem skażenia w Fukushimie i jednocześnie być w stanie wprowadzić kontrowersyjną reformę o nowoczesnej cenzurze w ciągu miesiąca. Japonia na pewno zaskoczy nas nie raz na drodze do odrywania jutra.

Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku