Korespondencja z Newark
Obaj nie lubią dużo mówić, nie obrażają rywali, zgodnie twierdzą, że o tym, który z nich jest lepszy dowiemy się w trakcie walki. 29-letni Ukrainiec doskonale zdaje sobie sprawę, że Adamek jest doświadczony, że był mistrzem świata w kategorii półciężkiej i junior ciężkiej, że od kilku lat należy do ścisłej czołówki wagi ciężkiej, ale to w żadnym stopniu nie wpływa na jego pewność siebie.
- Mam za sobą dziewięć tygodni przygotowań i wiem, że zrobiłem wszystko, by wyjść z tej konfrontacji zwycięsko. Ostatnie trzy tygodnie spędziłem w ośrodkach treningowych na Brooklynie, jeżdżąc od jednego do drugiego w poszukiwaniu solidnych sparingpartnerów. Nie mogę narzekać, miałem wszystko czego chciałem, a w dzielnicy rosyjskiej Brighton Bridge czułem się znakomicie. Teraz nie wypada mi nic innego, jak tylko pokonać Adamka i wywalczyć sobie drugą pozycję w rankingu IBF – mówi Głazkow, który jesienią ubiegłego roku sam był sparingpartnerem Władymira Kliczki, mistrza tej właśnie organizacji i jeszcze dwóch innych (WBA i WBO).
Gdy go pytam, czy młodszego Kliczkę można pokonać odpowiada, że z każdym można wygrać i on nie ma żadnych kompleksów. Najpierw jednak musi pokonać Adamka, ale wie, że nie będzie, to proste. Gdy padają pytania dotyczące ich wspólnych sparingów, latem 2013 roku odpowiada, że już niewiele z nich pamięta. I zaraz, podobnie jak Adamek mówi, że sparing, to sparing, i nie ma sensu wyciągać daleko idących wniosków z tego co wtedy obaj pokazywali w ringu.
Mówi też, że w boksie nie ma sentymentów, bił się już z dobrymi kolegami i przyjaciółmi, będzie się też bił bez żadnej taryfy ulgowej z Adamkiem, którego prywatnie bardzo ceni i lubi. - Ale to przecież nasza praca. Dlatego bądźcie w sobotę przygotowani na wojnę – mówił do dziennikarzy w kasynie Sands w Bethlehem.