Polski kolarz grupy Omega Pharma Quick-Step przegrał na podjazdach w Abruzji. Ostatni, kończący dzisiejszy etap - pod Guardiagrele daje w kość nawet zawodowcom. Kolarze czasami podjeżdżają nań zygzakiem, innym razem schodzą z rowerów. Nachylenie wzniesienia sięga nawet 30 procent. Tylko nieliczni potrafią przebyć ten odcinek z kolarską gracją i wynikiem pozwalającym zdziałać coś w wyścigu.
Ale losy etapu i zapewne wyścigu rozstrzygnęły się wcześniej. - To był powrót wielkiego Alberto Contadora – mówili włoscy komentatorzy, opisując przeprowadzoną przez hiszpańskiego kolarza akcję. Zwycięzca trzech wielkich tourów w samotnej ucieczce przejechał 40 km. Drugiego w klasyfikacji generalnej po tym etapie Kolumbijczyka Nairo Quintanę wyprzedził o ponad dwie minuty, co we współczesnym kolarstwie uchodzi za nokaut. Kwiatkowski – jeszcze w koszulce lidera – dotarł na metę sześć minut za Contadorem. - Po takim etapie jak dziś, zaczynasz myśleć tylko o tym, co poprawić i jak walczyć następnym razem, aby nie dostać kopa w tyłek - ocenił etap kolarz z Torunia.
Polak nie poprawi wyniku z poprzedniego sezonu, kiedy w wyścigu od morza do morza zajął czwarte miejsce. Nie wygra również klasyfikacji młodzieżowej, w której pierwsze miejsce zajmuje od wczoraj Quintana. Po miesiącu dobrej postawy, dla 23-letniego kolarza przyszedł moment kryzysu.
W tym czasie wygrał jednak jeden z etapów Challenge Mallorca, dwa etapy i cały wyścig Volta ao Algarve, piękny włoski klasyk Strade Bianche, a w Tirreno–Adriatico przez dwa dni prowadził w klasyfikacji generalnej. Żaden polski kolarz w ostatnim 20-leciu w tak krótkim czasie, nie osiągnął tak wiele. Nie wszystko jeszcze stracone, bo wyścig we wtorek kończy się jazdą indywidualną na czas, a w tej dziedzinie Polak jest już fachowcem. W Portugalii pokonał mistrza świata Tony’ego Martina. Kwiatkowski zapowiedział, że nastawia się na ten właśnie etap.
Dobrze pojechał na tym etapie Bartosz Huzarski z NetApp, który do Contadora traci 4.01 i w generalnej klasyfikacji wyprzedził Kwiatkowskiego. Pierwsze zwycięstwo w zawodowej karierze - w belgijskim klasyku Kattekoers - odniósł Łukasz Wiśniowski. Spokojnie Paryż – Nicea przejechali Rafał Majka i Przemysław Niemiec. Obaj budują formę na Giro d’Italia. Polacy w peletonie wciąż trzymają się mocno.