Zapewne ten mecz przeszedłby bez echa, gdyby nie ostatnie wydarzenia na Krymie. Polityka znów zmieszała się ze sportem, a to zazwyczaj gwarantuje dodatkowe zainteresowanie. Oczy całego świata były zwrócone na Moskwę. Russian Boxing Team podejmował Ukraine Otamans.
Przed spotkaniem dziennikarze z całego świata doszukiwali się podtekstów w każdym słowie oraz geście zawodników i trenerów. Gazety traktowały wczorajszy mecz bardzo symbolicznie. Nie zmienił tego fakt, że drużyny nie są kadrami narodowymi, chociaż reprezentują kraje. Co prawda w poniedziałek w Russian Boxing Team występili sami Rosjanie. Lecz w skład zespołu Atamanów weszło trzech Ukraińców, Uzbek i Białorusin.
Z tego, że spotkanie będzie miało nie tylko sportowy wymiar, zdawał sobie sprawę prezydent Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu (AIBA) Wu Ching-Kuo.
- AIBA, jako część wielkiej rodziny olimpijskiej, wspiera takie wartości jak fair-play, doskonałości i przyjaźń. Dlatego chcę wyrazić wdzięczność obu zespołom za zorganizowanie tego meczu i nadchodzącego rewanżu zgodnie z głównymi zasadami olimpizmu. 6 kwietnia będziemy obchodzić pierwszy Międzynarodowy Dzień Sportu dla Rozwoju i Pokoju. Jestem przekonany, że sport może prowadzić pokoju na całym świecie. I jestem też przekonany, że ten ćwierćfinał będzie tego idealnym symbolem - mówił przed rosyjsko-ukraińskim pojedynkiem działacz z Tajwanu. Równie optymistycznie i dyplomatycznie wypowiadał się przed spotkaniem prezes ukraińskiej federacji boksu i Ukraine Otamans, Wołodymyr Prodiwus.
- Mocno wierzę, że nadchodzący mecz będzie odgrywać istotną rolę nie tylko w sensie sportowym, ale również pomoże zjednoczyć kibiców z Ukrainy i Rosji wokół wspólnego zainteresowania - stwierdził Prodiwus.