O ile Anglia jest kolebką futbolu to Brazylia – jego uniwersytetem. Wraz z mundialem futbol nie wraca wprawdzie do korzeni, ale w miejsce, gdzie przerobiono go na grę sprawiającą radość.

Radość jednych jest smutkiem drugich. W przypadku Brazylijczyków smutek przybrał raz wymiary tragedii. Wciąż pamięta się tam o porażce na boisku piłkarskim, która stała się powodem żałoby narodowej. Tyle że do tej porażki doszło w finale mistrzostw świata i na stadionie w Rio de Janeiro, który wzniesiono na chwałę brazylijskiego futbolu. I chociaż działo się to 64 lata temu, rana jest wciąż świeża. To jest możliwe tylko w Ameryce Południowej, gdzie futbol jest religią.

Brazylia będzie chciała zmazać plamę sprzed lat, świat nie będzie jej tego ułatwiał. Spośród 32 uczestników mistrzostw realne szanse na zdobycie Pucharu Świata ma pięciu – sześciu. Pozostali zrobią wszystko, aby im w tym przeszkodzić. A ponieważ to wszystko odbywać się będzie na najwyższym poziomie, czekają nas niezwykłe emocje. Coś takiego zdarza się raz na cztery lata.