Rzuty karne nie muszą być loterią

Rozmowa. Andrzej Dawidziuk, koordynator szkolenia bramkarzy PZPN i Lecha Poznań, były trener bramkarzy w kadrze Polski.

Publikacja: 06.07.2014 22:34

Czy wejście do bramki Tima Krula na serię rzutów karnych było dla pana zaskoczeniem?

Andrzej Dawidziuk:

To coś nowego, tym bardziej że działo się to w ćwierćfinale mistrzostw świata. Mówi o tym cały świat, a czy Louis van Gaal znajdzie naśladowców – zobaczymy.

Frans Hoek, trener bramkarzy w kadrze Holandii, pełnił taką samą rolę w reprezentacji Polski, kiedy jej trenerem był Leo Beenhakker. Pan też tam wtedy był. Czy Hoek wspominał kiedykolwiek o takiej ewentualności?

Decyzja o zamianie Jaspera Cillessena na Tima Krula na pewno nie została podjęta, kiedy kończyła się dogrywka, tylko znacznie wcześniej, na podstawie analiz umiejętności i zachowania się w trudnych sytuacjach. Widocznie uznano, że presję lepiej zniesie Krul.

Czy miało znaczenie to, że jest wyższy od Cillessena, ma szerszy zasięg rąk?

Myślę, że nieduży. Chodziło o jego odporność psychiczną. On musiał wcześniej wiedzieć, że jeśli będzie taka sytuacja, to wejdzie na boisko i był przygotowany pod każdym względem.

Kiedy bramkarzowi mówi się takie rzeczy?

Nie ma reguł. Trzeba znać jego psychikę i trafić na odpowiedni moment, o którym nie przeczyta się w książkach. To jest to samo co powiedzenie bramkarzowi, że jest numerem jeden w kadrze. Jeden lubi wiedzieć, bo lepiej się z tym czuje, inny nie.

Wiedział Krul, że będzie bronił karne. A Cillessen, że zejdzie?

Krul wiedział, Cillessen raczej nie. Trenerzy nie powiedzieli mu, jak sądzę, żeby nie powodować dodatkowej presji. Powiedzieliby, jeśli by uznali, że to nie zrobi na nim wrażenia.

Ale to może pogorszyć atmosferę. Zdejmowany z boiska bramkarz ma prawo czuć się jako ten, któremu się nie ufa. A gdyby Krulowi się nie powiodło, to największym przegranym byłby van Gaal.

Wydaje mi się, że ryzyko było nieduże. Po pierwsze, Cillessen pozostaje bramkarzem numer jeden. O jego klasie świadczy obrona strzału Marcosa Urenii w 118. minucie. To był wyczyn, tym bardziej że do tej pory Holender nie miał dużo pracy. Po drugie, wprowadzenie Krula nie było szaleńczym pomysłem, kiedy już przez dwie godziny nie powiodły się inne. Wszystko zostało wcześniej przemyślane i przeanalizowane. Począwszy od tego, jak strzelają Kostarykanie.

Ale można było mieć wątpliwości, widząc Krula rozpoczynającego rozgrzewkę, kiedy mecz zbliżał się do końca.

To była rozgrzewka polegająca na ćwiczeniach, potrzebnych w momencie obrony jedenastki. Gwałtowny ruch w lewo lub w prawo. Przewagą Krula nad strzelcami była nie tylko świadomość, że bramkarz jest zawsze w lepszej sytuacji niż strzelec. On czekał do końca, a potem wykonywał takie ruchy, jak podczas rozgrzewki. Przy każdym strzale rzucał się w odpowiednią stronę, tam gdzie leciała piłka. Wcześniej przechadzał się wzdłuż linii pola bramkowego, przypominając sobie zapewne w tym czasie, jak strzela Kostarykanin i koncentrując się jednocześnie. I jeszcze rozmawiał z przeciwnikiem, co jest dopuszczalne, jeśli nie narusza zasad fair play. Krótko mówiąc, nie było mowy o przypadku.

— Rozmawiał Stefan Szczepłek

Czy wejście do bramki Tima Krula na serię rzutów karnych było dla pana zaskoczeniem?

Andrzej Dawidziuk:

Pozostało 96% artykułu
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?