Stawką w obu pojedynkach będą tytuły w wadze junior ciężkiej, których bronią „Diablo" Włodarczyk (WBC) i Lebiediew (WBA). Oni są faworytami, ale Drozda, aktualnego mistrza Europy, nikt nie stawia na straconej pozycji w starciu z Polakiem. Rosjanin sam wprawdzie bardzo pochlebnie wyraża się o umiejętnościach i klasie sportowej jedynego polskiego mistrza świata w zawodowym boksie, ale mówi też, że wierzy w sukces. Podobnie jak jego promotor, rosyjski miliarder Andriej Riabiński.
– Jeszcze rok temu nie przypuszczałem, że Grigorij tak szybko będzie gotowy na Włodarczyka. Teraz jestem o niego spokojny. Jest w znakomitej formie – twierdzi Riabiński.
35-letni Drozd ma bardzo dobry bilans dotychczasowych walk. 38 wygrał, z czego 27 przed czasem, przegrał tylko z Firatem Arslanem osiem lat temu. W ubiegłym roku zmierzył się w Moskwie z Mateuszem Masternakiem i pokonał go w 11. rundzie, odbierając mu pas mistrza Europy. Teraz przekonuje, że jest jeszcze lepszy niż wtedy i dobrze wie, jak walczyć z Włodarczykiem. Komentował bowiem pojedynek Polaka z Rachimem Czakijewem w Moskwie dla jednej z telewizji. Później miał okazję wymienić się uwagami z Czakijewem, który potwierdził, że „Diablo" ma bardzo mocny lewy sierpowy i równie silny prawy prosty. No i świetnie się broni. Ciężko przebić się przez jego podwójną gardę.
Włodarczyk nie ma złudzeń. Wie, że ta walka będzie się zdecydowanie różnić od tej z Czakijewem, bo Drozd jest innym pięściarzem. Po pierwsze, walczy z normalnej pozycji, nie jest mańkutem, nie rzuci się też tak jak Czakijew do szalonego ataku od pierwszego gongu, chcąc znokautować Polaka. Drozd będzie chciał wykorzystać swoją szybkość w ringu, będzie się starał wygrywać rundy i niczego na siłę nie udowadniać. I wie, że „Diablo" przy każdej nadarzającej się okazji może go znokautować, tak jak znokautował Czakijewa.
– Najważniejsze, by mieć wszystko poukładane w głowie – mówi dwa lata młodszy od Drozda Włodarczyk, który już udowodnił, że najlepiej radzi sobie przed obcą publicznością, gdy presja ciąży na rywalu.