Prezes PZKol: Następny cel – złoty medal olimpijski

W Ponferradzie wszystko zagrało, ale tak musi być, żeby wygrać mistrzostwa świata – mówi prezes Polskiego Związku Kolarskiego Wacław Skarul.

Publikacja: 29.09.2014 14:57

Michał Kwiatkowski został w hiszpańskiej Ponferradzie mistrzem świata elity w kolarskim wyścigu ze s

Michał Kwiatkowski został w hiszpańskiej Ponferradzie mistrzem świata elity w kolarskim wyścigu ze startu wspólnego

Foto: AFP

Olgierd Kwiatkowski: 25 lat temu Joachim Halupczok zdobył w Chambery mistrzostwo świata amatorów. Był pan wtedy jego trenerem, w niedzielę – jako prezes Polskiego Związku Kolarskiego – oglądał pan z bliska zwycięstwo Michała Kwiatkowskiego. Jakby pan porównał oba wyczyny?

Wacław Skarul, prezes Polskie Związku Kolarskiego:

Pamiętam doskonale ten finisz nieżyjącego już Achima i to jak się popłakałem za metą. W niedzielę patrzyłem, jak za metą płacze nasz obecny trener Piotr Wadecki, jak wzruszony był Michał. Wtedy był to dla nas wielki sukces, ale jednak to, czego w Hiszpanii dokonał Michał jest jednym z największych sukcesów polskiego kolarstwa, uważam, że większym nawet od dokonania Joachima, czy Ryszarda Szurkowskiego. Dziś kolarstwo jest jedno, wtedy było podzielone na amatorów i zawodowców. Michał jest najlepszy na świecie, bez żadnych ale...

Kwiatkowski ma dopiero 24 lata, jest jednym z najmłodszych mistrzów na świecie. Wiadomo było, że stać go na wielki sukces, czy nie jest jednak pan zaskoczony tym, że nadszedł on tak wcześnie?

Należało się tego spodziewać. W poprzednim sezonie pokazał dobrą formę, udowodnił, że potrafi jechać dobrze w klasykach. W tym roku – wiosną – swoją formę potwierdził. W Ponferradzie wszystko zagrało, ale tak musi być, żeby wygrać mistrzostwa świata. Po pierwsze, mieliśmy lidera, kapitana, a na mistrzostwach zawsze jedzie się na jednego zawodnika. Po drugie, doszła do tego wspaniała drużyna, ci zawodnicy, którzy bez szemrania pracowali na mistrzostwo Michała. Zostawili serce na hiszpańskiej szosie. Po trzecie, trenerom udało się stworzyć niepowtarzalną atmosferę. I nie chodzi tylko o ekipę szosowców. Na ten sukces złożył się nastrój, który wytworzyła cała 50-osbowa drużyna na mistrzostwa. Aż miło było patrzeć na to, jak wszyscy się traktujemy. Byliśmy jedną wielką rodziną.

Kiedy po raz pierwszy usłyszał pan o Michale Kwiatkowskim?

Od zawsze interesuje się wynikami wszystkich wyścigów grup młodzieżowych w Polsce. Jeszcze zanim Michał zdobył pierwsze mistrzostwo, a był już w czołówce jakiegoś wyścigu usłyszałem o Kwiatku. Zadzwoniłem do trenera Witolda Cebuli, który potwierdził, że zanosi się na to, że rodzi nam się wielki talent. Potem wygrał mistrzostwo Europy młodzików i juniorów. Okazało się, że mamy nie talent, ale brylant.

Po sukcesach przyszedł jednak moment załamania. Kwiatkowski wyjechał zagranicę, gdzie było mu na tyle ciężko, że chciał zrezygnować z kolarstwa.

Wiem o tym, że jest to problem wielu polskich kolarzy. Są nieźle szkoleni, a potem urywa się ciągłość, wyjeżdżają i rezygnują, bo nie wytrzymują ciężkich warunków w zagranicznych półprofesjonalnych grupach. Przez ostatnie lata nasz związek walczył o byt, musieliśmy wyjść z długów, żeby utrzymać się na powierzchni. Dopiero teraz zaczęliśmy się odradzać, przeszłość zostawiamy za sobą. Rozpisaliśmy program szkolenia na lata. Chcemy, na każdym poziomie mieć wybitnych trenerów i zachować największe talenty. Pomagać im. Wyznaczyliśmy sobie cel, żeby polski kolarz zdobył złoty medal olimpijski. Nigdy, nikomu się to jeszcze nie udało. Mamy srebro, brąz, ale nie złoto. W Rio jeszcze będzie to trudne, choć po sukcesie Michała, staje się to bardziej realne. Zamierzamy jednak działać systemowo, by spełniło się to nasze nowe marzenie.

Czyli sukces Michała Kwiatkowskiego, czy wcześniej Rafała Majki to efekt narodzenia się samorodnych talentów? Nie było dziełem systemu szkolenia, jaki mają od kilku lat Brytyjczycy?

Brytyjczycy zainwestowali w swój projekt miliony euro. Nie możemy się z nimi porównywać. Zgadzam się z tym, że w tym wypadku zdecydował talent, ale do końca bym też nie krytykował naszego systemu. Przecież Michał Kwiatkowski wyszedł ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Toruniu, Rafał Majka pojechał do SMS-u w Świdnicy. Obu najpierw wypatrzyli wybitni trenerzy od szkolenia młodzieży, Michała – Marcin Mientki, Rafała – Zbigniew Klęk. Podstawy do sukcesów mieliśmy, teraz związek zamierza zrobić wszystko, żeby szkoleniu nadać inny, bardziej profesjonalny wymiar na wszystkich poziomach.

Olgierd Kwiatkowski: 25 lat temu Joachim Halupczok zdobył w Chambery mistrzostwo świata amatorów. Był pan wtedy jego trenerem, w niedzielę – jako prezes Polskiego Związku Kolarskiego – oglądał pan z bliska zwycięstwo Michała Kwiatkowskiego. Jakby pan porównał oba wyczyny?

Wacław Skarul, prezes Polskie Związku Kolarskiego:

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium