Brzeg jeziora Rotsee zaczął wypełniać się widzami tuż przed godziną 10.00. Były flagi i krowie dzwonki do hałaśliwego zagrzewania zawodników. Krótko mówiąc wszystko, czego trzeba, by w Szwajcarii oglądać wioślarstwo.
Miejscowi kibice z niecierpliwością czekali na 11.03. Wtedy na starcie pojawiła się jedyna załoga z ich kraju. Opłacało się czekać , szwajcarska czwórka bez sternika wagi lekkiej wywalczyła srebro. Była wolniejsza o 0,77 sekundy od osady z Nowej Zelandii.
Potem Szwajcarzy nie mieli już na co czekać, pochowali dzwonki i zaczął się piknik. Jednak ok. 14.00 na brzegu robiło się coraz luźniej, ponieważ o 15.00 Roger Federer zaczynał wimbledoński finał z Novakiem Djokoviciem. Także serbscy wioślarze po swoich występach wyczekująco przestępowali z nogi na nogę i chcieli jak najszybciej pojechać do hotelu.
Ci, którzy wybrali tenisa zamiast wioślarstwa, nie mogą czuć się zawiedzeni. Być może ta ocena nie jest do końca sprawiedliwa, jednak z punktu widzenia polskiego kibica słuszna. Bowiem osady z Polski startujące w finałach A nie zachwyciły.
Już w pierwszym finale startowały siostry Anna i Maria Wierzbowskie. Po pierwszych 500 m wyścigu dwójek bez sternika zajmowały czwarte miejsce. Wydawało się, że mogą się pokusić o miejsce w czołowej trójce. Jednak zamiast przyspieszyć, słabły. Po 1500 m spadły na ostatnią pozycję i już nie zdołały odrobić strat. Wygrały, można powiedzieć, że zgodnie z tradycją, ubiegłoroczne triumfatorki – Helen Glover i Heather Stanning.