Obrońca tytułu do szczęścia potrzebował zdobyć o 9 punktów więcej niż Sebastian Vettel z Ferrari i o dwa więcej niż jego partner z Mercedesa, Nico Rosberg. Jednym ze zwycięskich scenariuszy było wygranie wyścigu, druga lokata Rosberga i trzecia Vettela. Tak właśnie wyglądało podium w Austin, ale w czasie wyścigu sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, a pasjonujący przebieg niedzielnej rywalizacji wynagrodził kibicom trudny weekend, upływający pod znakiem ciężkiej pogody i odwoływanych jazd.
Szalejący u zachodnich wybrzeży Meksyku huragan Patricia przyniósł nad Teksas burzowe chmury i ulewne deszcze, przez które odwołano jeden z piątkowych treningów, a kwalifikacje przeniesiono z soboty na niedzielę i następnie skrócono. Przed wyścigiem co prawda przestało padać, ale tor był jeszcze wilgotny i do walki kierowcy ruszyli na bieżnikowanych oponach. Nie mieli absolutnie żadnych danych na temat zachowania gładkiego ogumienia, bo pierwszy i trzeci trening oraz czasówkę rozegrano w deszczu.
Hamilton ruszał z drugiego pola, ale już na pierwszych metrach zrównał się z Rosbergiem. Był po wewnętrznej i postanowił to wykorzystać: wypchnięty szeroko poza tor rywal stracił od razu trzy pozycje. – Prowadziłem i miałem prawo do wyboru linii jazdy. On we mnie wjechał i to jest jeden krok za daleko – mówił później Rosberg, ale nie miał szczególnych pretensji do partnera, bo tym razem pierwszy zakręt w żadnym stopniu nie zaważył na losach wyścigu. Niemiec dostał później drugą szansę, którą koncertowo zmarnował.
Na przesychającej nawierzchni głównymi rywalami Mercedesów byli kierowcy Red Bulla. Danił Kwiat i Daniel Ricciardo napsuli trochę krwi Hamiltonowi i odrabiającemu straty Rosbergowi. Gdy obrońca tytułu miał już mocno zdarte bieżnikowane opony, Ricciardo wykorzystał atuty swojego doskonale trzymającego się toru auta i nawet objął prowadzenie. Hamilton spadł jeszcze za Rosberga i zaraz zjechał do alei serwisowej po opony na suchy tor, dając tym samym sygnał reszcie czołówki.
Po pit stopach Rosberga i obu Red Bulli nadal prowadził Ricciardo przed Rosbergiem, Kwiatem i Hamiltonem. W bardziej suchych warunkach Mercedesy nabrały tempa i Nico z Lewisem szybko przebili się na czoło. Jeszcze lepiej jechał Sebastian Vettel, przebijający się z odległej pozycji startowej po karze za wymianę silnika. Kierowca