Reklama

Nasza Legia, z ojca na syna

Piotr Jagielski opisał Legię, która grała w Lidze Mistrzów, gdy on biegał jeszcze w krótkich spodenkach.

Aktualizacja: 05.05.2016 07:00 Publikacja: 04.05.2016 19:11

Piotr Jagielski, "Legia mistrzów", Wydawnictwo Prószyński i S-ka

Piotr Jagielski, "Legia mistrzów", Wydawnictwo Prószyński i S-ka

Foto: Rzeczpospolita

Ale gdzie jest powiedziane, że o historii muszą pisać tylko ci autorzy, za których świadomego życia ona się toczyła? Piotr Jagielski miał potrzebę napisania o szczególnym polskim klubie, na którego meczach przy Łazienkowskiej wychowała się większość warszawskich kibiców urodzonych po wojnie. Ile to już pokoleń...

Kiedy ojciec autora (znany reporter i pisarz Wojciech Jagielski) rok po roku przeżywał traumę związaną ze zbyt krótkim udziałem polskich drużyn w walce o europejskie puchary, Piotr grał pod blokiem w kupionej na Jarmarku Europa podróbce argentyńskiej koszulki z niepoprawnie napisanym nazwiskiem „Batitusta". Takie rzeczy najlepiej się pamięta z dzieciństwa, a niektórzy do nich wracają.

Autor wrócił po rozmowach z ojcem, piłkarzami, którzy wtedy grali w Legii, innymi uczestnikami futbolowego życia w Polsce połowy lat 90. I chociaż sam jestem jednym z nich, a zmagania Legii i Widzewa oglądałem dosłownie od środka, jako osoba odpowiedzialna w TVP za transmisje, czytałem tę książkę z dużą przyjemnością.

Przypomniałem sobie czasy, gdy Polska była w prawdziwej ruinie, a początkujący biznesmeni w białych skarpetkach przeprowadzali pierwsze i czasami udane próby sprywatyzowania piłki nożnej.

Piotr Jagielski opisuje drogę wszechwładnej wojskowej Legii do czasów, w których wojsko traciło swoją pozycję. W Lidze Mistrzów to jeszcze była Legia dwuwładzy: prywatnego właściciela z pezetpeerowską przeszłością oraz pułkownika Wojska Polskiego w roli prezesa.

Reklama
Reklama

I dawali radę, jeśli nie liczyć wstydliwego okresu, kiedy trenerem drużyny był nieprzestrzegający norm etycznych Janusz Wójcik. Z jego następcą Pawłem Janasem Legia została w roku 1995 pierwszą polską drużyną, która awansowała do Ligi Mistrzów.

W podwórkowych meczach Piotr Jagielski był zawsze „Piszem", a jego ojciec „Gadochą". W tym zestawieniu tkwi cały sens książki i kibicowania, przechodzącego z ojca na syna, gdy każdy z nich ma swoich bohaterów. Najbardziej podoba mi się ta ciągłość uczucia do czegoś, co wydaje się niezmienne. Dla większości warszawiaków Legia była, jest i będzie. Zmieniają się tylko piłkarze i prezesi.

Opowieści legionistów z okresu Ligi Mistrzów to duża wartość poznawcza książki. Po latach można więcej powiedzieć i autor to wykorzystał. Niby stałem obok, a też dowiedziałem się wielu nowych rzeczy. Czyta się tę książkę dobrze i szybko, bo żal się oderwać. I na koniec jeszcze jedna uwaga ważna w czasach plemiennych futbolowych wojen: Piotr Jagielski napisał książkę nie tylko dla warszawiaków.

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama