Jeszcze kilka tygodni temu Zidane zbierał pochwały za dwa lata pracy w Madrycie. Bilans miał znakomity: dwa z rzędu triumfy w Lidze Mistrzów i klubowych mistrzostwach świata, co wcześniej nie udało się nikomu, do tego dwa Superpuchary Europy, Superpuchar Hiszpanii i tytuł odebrany Barcelonie.
Po porażce z Villarrealem (0:1) przed własną publicznością o obronie mistrzostwa można już zapomnieć. Na półmetku rozgrywek Real stracił więcej punktów niż w całym poprzednim sezonie, a Zidane'owi puszczają nerwy. – Czuję się zmęczony słuchaniem, że jesteśmy słabi – rzucił Francuz przed meczem z Villarrealem. Ale jego piłkarze zrobili w sobotę niewiele, by temu zaprzeczyć. Nie grali co prawda źle, mieli przewagę, ale po oczach biła nieskuteczność. Sam Cristiano Ronaldo oddał aż dziewięć strzałów.
Lawina spekulacji na temat przyszłości Zidane'a ruszyła. Gdyby Królewskim powinęła się noga i w 1/8 finału Ligi Mistrzów przegrali z Paris Saint-Germain, sprawdzić by się mogły informacje traktowane na razie w kategorii plotek: władze klubu są podobno w kontakcie z Joachimem Loewem, który ma być numerem jeden na liście prezesa Florentino Pereza.
W Anglii pogromcę znalazł wreszcie Manchester City. Śmiałkiem okazał się Liverpool. Anfield eksplodowało z radości po kolejnych bramkach Aleksa Oxlade'a-Chamberlaina, Roberto Firmino, Sadio Mane i Mohameda Salaha. Wygrana 4:3 sprawia, że za plecami City (62 pkt) zapanował ścisk. Po 47 pkt mają Manchester United (w poniedziałek spotka się ze Stoke), Liverpool i Chelsea.
Pierwszego zwycięstwa w Premier League doczekał się Grzegorz Krychowiak. West Bromwich pokonało Brighton 2:0. Polski pomocnik uniknął błędów i przyczynił się do wygranej.