Mecz z Zagłębiem źle rozpoczął się dla poznaniaków. W 4. minucie spotkania bardzo ucierpiał Jasmin Burić, który podczas pierwszej interwencji zderzył się z Konradem Wrzesińskim. W konsekwencji Bośniak rozbił głowę i nie był w stanie kontynuować gry. Nawałka został więc zmuszony do zmiany już w pierwszych minutach meczu.
Na pierwszą bramkę w tym spotkaniu kibice musieli czekać do 23. minuty. Fantastycznym strzałem z dystansu popisał się Robert Gumny po podaniu Wołodymyra Kostewycza. W 41. minucie Christian Gytkjaer najwyżej wyskoczył do piłki po dośrodkowaniu z prawej strony i uderzeniem głową posłał ją do siatki, podwyższając na 2:0. Szansę na gola miało także Zagłębie. Już w doliczonym czasie Wrzesiński otrzymał prostopadłe podanie, minął bramkarza Lecha, ale trafił tylko w słupek.
Po przerwie na kolejnego gola kibice musieli czekać ledwie kwadrans. W 41. minucie Christian Gytkjaer najwyżej wyskoczył do piłki po dośrodkowaniu z prawej strony i uderzeniem głową posłał ją do siatki. Szansę na gola miało także Zagłębie. Już w doliczonym czasie Wrzesiński otrzymał prostopadłe podanie, minął bramkarza Lecha, ale trafił tylko w słupek - relacjonuje Onet.
To nie był koniec strzelaniny Lecha. Jeszcze w 78. minucie po raz kolejny na listę strzelców wpisał się Amaral, a trzy minuty przed końcem spotkania bramkę zdobył debiutant Filip Marchwiński. To najmłodszy strzelec gola dla Lecha w historii klubu.
W ostatnim ligowym meczu w tym roku Lech pojedzie do Krakowa, gdzie zmierzy się z Wisłą. Zagłębie natomiast u siebie zagra z Legią Warszawa. Nastroje w obu klubach są diametralnie różne. Zespół z Sosnowca zamyka ligową tabelę ze stratą pięciu punktów do przedostatniego Górnika Zabrze. Lech jest obecnie czwarty i ma na koncie 30 punktów, tyle samo co Piast Gliwice i Korona Kielce. Strata tej trójki do liderującej Lechii Gdańsk to 8 punktów.