Podejrzany mecz - PZPN śledzi

Zbyt dużo podejrzanych zakładów na meczu Śląska Wrocław z Arką Gdynia w ostatniej kolejce spowodowało reakcję bukmacherów i PZPN.

Aktualizacja: 21.05.2019 19:03 Publikacja: 21.05.2019 19:01

Mecz Arki ze Śląskiem sędziował Daniel Stefański

Mecz Arki ze Śląskiem sędziował Daniel Stefański

Foto: Shutterstock

Federacja wydała oświadczenie, podpisane przez szefa wydziału dyscypliny Adama Gilarskiego, w którym informuje, że wszczęła śledztwo „w związku z informacjami o podejrzanych (nietypowych) próbach dokonania zakładów bukmacherskich na zdarzenia meczowe".

– Dostaliśmy zawiadomienie od legalnie działającej w Polsce firmy, której nazwy nie mogę zdradzić – mówi „Rzeczpospolitej" Gilarski. – Dotyczyło podejrzanych zakładów, w których chodziło o żółte kartki. Podejrzenia wzbudzały sumy. Firma ostatecznie odmówiła przyjęcia zakładu, wycofała go z oferty i zgodnie z przepisami powiadomiła PZPN, a my wszczęliśmy dochodzenie. Sprawą zajmuje się policja.

Mecz Arki ze Śląskiem sędziował Daniel Stefański, autor najbardziej kontrowersyjnej decyzji w tym sezonie – nie odgwizdał rzutu karnego dla Lechii Gdańsk w meczu z Legią. We Wrocławiu arbiter pokazał pięć żółtych kartek, a Adam Deja z Arki w 39. minucie dostał drugą żółtą i musiał się udać pod prysznic. Na obie solidnie zapracował i nie pozostawił Stefańskiemu wyboru.

Gilarski pytany, czy policja wejdzie do domu obrońcy Arki i będzie go przesłuchiwać w sprawie czerwonej kartki, wzbrania się przed odpowiedzią: – Nie będę mówił o nazwiskach ani tym bardziej o metodach pracy policji, o tym, kogo i kiedy będzie przesłuchiwać.

Szef wydziału dyscypliny potwierdza, że zdarzenia, których obstawienie wywołało podejrzenia bukmachera, miały później miejsce na boisku. Arka sytuacji nie komentuje. – Nie jesteśmy stroną w sprawie – mówi „Rz" rzecznik klubu Tomasz Rybiński. Na pytanie, czy piłkarze, którzy zostali ukarani żółtymi kartkami jeszcze w pierwszej połowie, z usuniętym z boiska Deją na czele, zostaną wezwani do złożenia wyjaśnień, odpowiada: – Nie mamy podstaw, by ich wzywać.

PZPN współpracuje z bukmacherami od lat. Informacje o podejrzanych zakładach – a dziś w internecie można obstawiać wszystko: wynik meczu, strzelców bramek, na kartkach czy autach skończywszy – otrzymuje jednak nie tylko od samych firm (które w ten sposób chronią swoje pieniądze), ale także od UEFA.

Europejska konfederacja współpracuje z firmą monitorującą zakłady – Sportsradar. – Jest kilka poziomów takich alertów: zielony, pomarańczowy, żółty i czerwony, niemal jednoznaczny z tym, że doszło do ustawienia meczu – tłumaczy Gilarski. – Na szczęście jeszcze z czerwonym alertem nie mieliśmy do czynienia i oczywiście także zgłoszenie dotyczące meczu Śląska z Arką nie było tego koloru.

To nie jest pierwsze postępowanie, jakie prowadzi PZPN: – Reagowaliśmy już kilka razy, prowadzę około 8–10 dochodzeń w sezonie. Muszę reagować chociażby na komentarze na forach internetowych. Dotychczas nie znaleźliśmy żadnego potwierdzenia podejrzeń – mówi szef wydziału dyscypliny.

Prawda natomiast jest taka, że bardzo trudno udowodnić coś takiego ponad wszelką wątpliwość.

Federacja wydała oświadczenie, podpisane przez szefa wydziału dyscypliny Adama Gilarskiego, w którym informuje, że wszczęła śledztwo „w związku z informacjami o podejrzanych (nietypowych) próbach dokonania zakładów bukmacherskich na zdarzenia meczowe".

– Dostaliśmy zawiadomienie od legalnie działającej w Polsce firmy, której nazwy nie mogę zdradzić – mówi „Rzeczpospolitej" Gilarski. – Dotyczyło podejrzanych zakładów, w których chodziło o żółte kartki. Podejrzenia wzbudzały sumy. Firma ostatecznie odmówiła przyjęcia zakładu, wycofała go z oferty i zgodnie z przepisami powiadomiła PZPN, a my wszczęliśmy dochodzenie. Sprawą zajmuje się policja.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Mecz bez historii, Robert Lewandowski bez gola. Barcelona bliżej wicemistrzostwa
Piłka nożna
Kolejny sezon Ligi Mistrzów. Piraci wzięli kurs na Europę
Piłka nożna
Czy będzie grupowy coming-out w zawodowej piłce nożnej?
Piłka nożna
Czy Manchester United i Chelsea zagrają w europejskich pucharach?
Piłka nożna
Kto poprowadzi największe kluby w przyszłym sezonie? Ruszyła karuzela nazwisk