„Zatrzymanie Dariusza Wdowczyka zrobiło w kraju duże wrażenie, bo, w przeciwieństwie do „Fryzjera”, jest to osoba powszechnie znana i przez wielu lubiana. Wdowczyk wyróżniał się w środowisku nienagannym ubiorem i manierami. Nie był typem futbolowego menela, w tureckim dresie i białych adidasach, jakich wielu spotyka się w pobliżu szatni. Wdowczyk jest eleganckim, inteligentnym człowiekiem, którego jednak inteligencja i pazerność zgubiły. Jego zatrzymanie sprawiło wielu ludziom przykrość (mnie też), bo zdając sobie sprawę z różnych nieczystych gierek rozmaitych piłkarzy, trenerów, działaczy czy sędziów, robiliśmy sobie niesłusznie nadzieje, że tych, których lubimy, to nie dotyczy.

Przypadek Wdowczyka pokazuje, że takich ludzi może być, niestety, więcej. Nasuwa się jednak pytanie, którego do tej pory nie usłyszałem. Wprawdzie Wdowczyk przyznał się do winy i może nawet powiedział coś więcej, czego prokuratura nie ujawniła. Ale czyimi pieniędzmi dysponował trener? Jak go znam – za swoje nie kupował. Może więc Wdowczyk był tylko wygodnym dla kogoś kurierem, a płacił ktoś inny.

Wśród ponad stu osób, którym postawiono zarzuty w związku z działalnością korupcyjną, na palcach jednej ręki można policzyć wysokich funkcjonariuszy klubowych (w Arce i Łęcznej). Zwykle są to płotki w rodzaju kierowników drużyn. Kierownicy to jest jedna z najważniejszych kategorii w polskim futbolu, ludzie najlepiej zorientowani i z najlepszymi kontaktami, ale to nie oni wyjmują pieniądze ze swoich kieszeni.

Być może Ryszard Krauze w Arce czy Krzysztof Klicki w Kolporterze nie wiedzieli, że część pieniędzy, jakie przeznaczali na działalność klubu, trafia do kieszeni sędziów czy piłkarzy innych drużyn. Ktoś jednak wiedzieć musiał, a Wdowczyk stanowił tylko ogniwo tego łańcucha. I czy to były pieniądze państwowe (Zagłębie Lubin, Górnik Łęczna) czy prywatne (Arka, Kolporter, Zagłębie Sosnowiec, Widzew), przestępstwo jest takie samo.

Ponieważ w tym komentarzu ligowym nie ma ani słowa o piłkarzach, będę konsekwentny do końca i wspomnę tylko o kibicach. Otóż po meczu Ruch – Lech na Stadionie Śląskim grupa około 200 fanów Ruchu zdemolowała kiosk, w którym sprzedawano kiełbaski z grilla. Ruszt zniszczyli, a kiełbaski zjedli.