PZPN wreszcie zadeklarował, czego chce w sprawie karania za dawną korupcję. Zachowanie kar degradacji do czerwca 2009 r., ale degradowanie tylko przy gigantycznej korupcji, w pozostałych przypadkach punkty karne i grzywny – takie będzie stanowisko władz PZPN 11 maja, gdy zostanie dokończony zjazd w sprawie korupcji przerwany 13 kwietnia.
Związek liczy, że prokuratura zamknie śledztwo do marca przyszłego roku. Tak naprawdę plany prokuratury mają jednak niewielkie znaczenie. Odłożenie moratorium na degradacje do przyszłego roku to dzisiaj jedyne rozwiązanie, bo w sprawie karania za korupcję wszystkie strony znalazły się w klinczu.
Wczoraj zarząd PZPN odwołał sześciu z dziewięciu członków Wydziału Dyscypliny i powołał na ich miejsce nowych. Ze starego składu zostali tylko przewodniczący Adam Gilarski, wiceprzewodniczący Robert Zawłocki i sekretarz Piotr Jaworek. Zawłocki już jednak zadeklarował, że w takim wydziale nie chce pracować, i wszystko wskazuje, że dołączy do odwołanych kolegów, z którymi ostatnio bojkotował prace WD.
Od czterech tygodni wydział nie działa, bo kworum to pięć osób, a na posiedzenia przychodziła jedna – przewodniczący Gilarski. Pozostali przekonywali, że nie mogą się zbierać, bo odkryli, że zarząd PZPN działa nielegalnie.
Chodzi o to, że w 35-osobowym zarządzie brakuje trzech osób (Wit Ż. i Kazimierz F. zostali zatrzymani za korupcję, Henryk Kasperczak zrezygnował) i do czasu uzupełnienia składu wszelkie jego decyzje są nieważne.