Reklama
Rozwiń

We Lwowie przegrali wszyscy

Selekcjoner reprezentacji polski o zawieszeniu trzech piłkarzy po meczu z Ukrainą, budowaniu nowej drużyny i granicach, których nie wolno przekraczać

Aktualizacja: 26.08.2008 04:30 Publikacja: 26.08.2008 03:08

We Lwowie przegrali wszyscy

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Gdy pana reprezentacja osiągała sukcesy, podkreślano, że to przez „ducha drużyny”. Teraz nie ma pan ani drużyny, ani ducha.

Leo Beenhakker: To prawda.

Ma pan pomysł, co z tym zrobić?

Odświeżyć skład, wpuścić trochę świeżej krwi i zbudować drużynę od początku, a duch sam się odrodzi. Moi zawodnicy wyglądali we Lwowie, jakby reprezentowali swój kraj pod przymusem, a to jest niedopuszczalne. Zabrakło chęci, ambicji i znowu przegraliśmy.

Za co zawieszeni zostali Artur Boruc, Dariusz Dudka i Radosław Majewski?

To, co się stało, jest moim wielkim problemem. Miałem dwa wyjścia: albo powiedzieć wszystko publicznie i zniszczyć zawodników, albo zachować szczegóły dla siebie, a całe zachowanie określić jako nieodpowiedzialne. Wybrałem tę drugą opcję, nie mówiłem i dlatego teraz dla wielu osób jestem tym głupim i złym, który nie panuje nad drużyną.

Pan szczegółów nie zdradził, ale zrobił to Zbigniew Koźmiński. Akceptuje pan to?

Nie akceptuję i muszę wyjaśnić sprawę. Normalne jest, że w takiej sytuacji informuję tylko jedną osobę – szefa federacji. Później okazuje się, że sprawę nagłaśnia pan Koźmiński. Tylko jako kto? Rzecznik prasowy PZPN? Członek zarządu PZPN? Osoba prywatna? To nie jest normalne, że ludzie w Pekinie wiedzą, co się dzieje w polskiej reprezentacji we Lwowie.

To może trzeba winić Michała Listkiewicza, że powiedział o wszystkim Koźmińskiemu?

Nie mam na ten temat zdania, bo zwyczajnie nie wiem, co się później działo. Ja o zachowaniu zawodników poinformowałem tylko Listkiewicza.

Miał pan rozmawiać z trzema zawieszonymi piłkarzami w poniedziałek. Zrozumieli, co się stało?

Dwóch na pewno, jeden mniej więcej. Decyzja o zawieszeniu była dla mnie trudna, bo Boruc i Dudka na Euro byli w naszej drużynie najlepsi. Ale obaj grali choćby w marcu przeciwko USA i przegrali 0:3. Każdy trener ma swój limit sytuacji, które akceptuje. Jedni denerwują się na dwuminutowe spóźnienia, inni nie mają nic przeciwko temu. Moje zasady są znane od dwóch lat, piłkarze wiedzieli, że są momenty, kiedy jestem w stanie przymknąć oko. Ale we Lwowie granice zostały przekroczone.

Jak zareagowała reszta drużyny, nie próbowała bronić kolegów?

Mam kontakt z dwoma kapitanami: Michałem Żewłakowem i Mariuszem Lewandowskim. Żewłakow to przyjaciel Boruca, ale przede wszystkim profesjonalista – obaj panowie uszanowali moją decyzję, co nie zmienia faktu, że to, co się wydarzyło, zasmuciło wszystkich. Prawda jest taka, że podejmując takie, a nie inne decyzje nie wygrał ani Beenhakker, ani drużyna. Wszyscy przegraliśmy.

Dziś rewanż Wisły z Barceloną za porażkę 0:4 na Camp Nou. Kto będzie lepszy w dwumeczu, ten awansuje do Ligi Mistrzów. Szanse Polaków są minimalne. Wisła walczyć będzie o honor, co w przypadku polskich drużyn starających się o miejsce w Lidze Mistrzów jest od 12 lat normą. Wisła może najwyżej zostać pierwszą polską drużyną, która pokonała Barcelonę. Bez kontuzjowanych Arkadiusza Głowackiego i Radosława Sobolewskiego oraz ukaranego kartkami Mauro Cantoro to też może być trudne. W Barcelonie zobaczymy m.in. Thierry’ego Henry’ego, Kameruńczyka Samuela Eto’o oraz mistrzów Europy – Xaviego, Carlesa Puyola i Andresa Iniestę. Transmisja w TVP 2 o 20.45.

Rz: Gdy pana reprezentacja osiągała sukcesy, podkreślano, że to przez „ducha drużyny”. Teraz nie ma pan ani drużyny, ani ducha.

Leo Beenhakker: To prawda.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku