Minister miał otrzymać specjalne BMW z Biura Ochrony Rządu, a nie jak twierdził Janusz Palikot (we wczorajszym wywiadzie dla TVN24 - przyp. red.) - trzy tego typu pojazdy. Kierowcą Mirosława Drzewieckiego został urzędnik Ministerstwa Sportu.

Wciąż nie wiadomo, czy zniszczenie pojazdu ministra miało jakikolwiek związek z piłkarskim kryzysem, czy też był to zwykły chuligański wybryk. Jednak gdy Drzewiecki opowiedział o uszkodzeniu auta szefowi MSW, Grzegorz Schetyna natychmiast zdecydował, że przydzieli koledze z rządu ochronę.

Opieką otoczono też PZPN-owskiego kuratora. Robert Zawłocki, który podobno dostawał pogróżki, był strzeżony przez ochroniarzy z wynajętej przez związek agencji.

Doniesieniom radia RMF FM zaprzecza tymczasem sam resort sportu. - Minister Drzewiecki nie korzystał i nie korzysta z jakiejkolwiek ochrony. Nie nosi kamizelki kuloodpornej i jeździ swoim własnym samochodem - zapewnia w rozmowie z serwisem tvp.ifo Marcin Rosół, doradca ministra sportu.