[b]Rz: Przegraliśmy zasłużenie?[/b]
[b]Michał Żewłakow:[/b] Z porażką zawsze jest się trudno pogodzić. Na pewno łatwiej, gdy widać, że przeciwnik jest wyraźnie lepszy, że jego akcje rozbijają naszą obronę w pył. Ale w Bratysławie tak nie było. Nie potrafię tego wytłumaczyć, straciliśmy gole po głupich błędach, które nigdy nie powinny się przydarzyć. Taka porażka boli najbardziej.
[b]Znowu zadziałał syndrom drugiego meczu, nie potrafiliście wygrać po zaledwie czterech dniach odpoczynku?[/b]
Rozmawiamy o tym, bo wiemy, jaki jest wynik. Gdybyśmy utrzymali 1:0, nikt nie wspomniałby o żadnym syndromie. Z Czechami rozegraliśmy zupełnie inny mecz, szybko konstruowaliśmy akcje, szukaliśmy swoich szans. Tu było inaczej. Ładnych akcji mało, a dużo chaosu. Przy każdym zrywie boisko uciekało spod nóg, bo było fatalne, ale nie możemy na to zrzucać winy za porażkę.
[b]To, że Słowacja zimować będzie jako lider grupy, jest niespodzianką? [/b]