Wszyscy podpowiadali: Zbigniew Boniek, a delegaci powiedzieli: Grzegorz Lato. Nie była potrzebna druga tura. Nowy prezes zdobył, 57 na 112 głosów, dokładnie tyle ile potrzebował. Boniek zebrał 19, Zdzisław Kręcina 36, a Tomasz Jagodziński zrezygnował przed głosowaniem.
Epoka Michała Listkiewicza skończyła się w pośpiechu, tłumnym odprowadzeniem byłego prezesa do wyjścia. W świetle fleszy Listkiewicz brnął w stronę szatni. – Musicie się przyzwyczaić, że teraz najważniejszy jest Grzesio – tłumaczył. Można uznać, że to było symboliczne przekazanie władzy.
[srodtytul]Nowi ludzie prezesa[/srodtytul]
Trzeba się przyzwyczaić, że teraz najważniejszy jest Grzesio, ale też do kilku innych spraw. Do nowych twarzy wśród najważniejszych działaczy związku, bo nastają rządy tych, którzy dotychczas byli na drugim planie. I nie chodzi o tych, których nowy prezes wskazał na swoich wiceprezesów: Adama Olkowicza jako odpowiedzialnego za sprawy zagraniczne, Antoniego Piechniczka (szkolenie) i Rudolfa Bugdoła, szefa śląskiego ZPN (sprawy prawnofinansowe).
Oni będą oficjalnie przybocznymi nowego szefa, ale prawdziwym rozgrywającym w związku staje się Kazimierz Greń. Podkarpacki baron PZPN, który zorganizował Lacie kampanię, zbierał dla niego głosy, i który po ogłoszeniu wyników cieszył się, jakby strzelił gola w finale mistrzostw świata. Wyskoczył w górę, krzycząc "Jest!". Potem do końca zjazdu pokazywał, kto tu będzie rządził. Spacerował po sali, pokazywał wyciągnięty w górę kciuk.