Wisła od czterech lat nie potrafiła wygrać w Wodzisławiu. Wczoraj nie zanosiło się na zmianę. To był kolejny mecz, w którym piłkarze Macieja Skorży próbowali za wszelką cenę zdobyć pierwszego gola, a ich przeciwnicy – przede wszystkim nie stracić. W niedzielę taka taktyka dała ŁKS Łódź remis w Krakowie, Odra liczyła na powtórkę.
Skorża, który prowadził drużynę po raz setny w ekstraklasie, denerwował się do ostatnich minut. Paweł Brożek wykorzystał podanie Marka Zieńczuka w drugiej minucie doliczonego czasu gry, a gol Patryka Małeckiego chwilę później już nikogo nie dziwił. Wiadomo – jeśli Brożek nie strzeli, to nie strzeli nikt inny, a jeśli Brożkowi się uda, później może już każdy.
Wisła ma 30 milionów złotych budżetu, Odra – 7. Lech Poznań też 30, a Polonia Bytom – tylko 4. Wczoraj krezusi ratowali się przed blamażem w samej końcówce.
Lech Poznań zachwyca, gdy gra dobrze, ale kiedy zniży się do poziomu rywala, jest znacznie gorzej. W niedzielę w Gdańsku wystraszona Lechia pozwoliła rywalowi rozwinąć skrzydła i poznaniacy wygrali 3:0. Wczoraj w Bytomiu na wystraszonego rywala piłkarze Smudy liczyć nie mogli. Polonia walczy w każdym meczu.
Lech ma mocarstwowe ambicje, dyrektor Marek Pogorzelczyk mówi, że mimo wielu ofert nie zamierza nikogo sprzedawać. Zawodników Marka Motyki nikt nie chce kupować. Nie ma w zespole gwiazd, a że w Bytomiu wcześniej przegrały Lechia, Górnik, a w ostatni piątek Legia Warszawa, to zasługa śląskiego charakteru. Polonia gra dla ludzi pracy i jeśli któryś zawodnik do pracy by się nie przykładał, nie mógłby liczyć na miejsce w składzie.