[b]Niedawno skończył pan 26 lat. To chyba najlepszy wiek dla piłkarza. Czuje się pan lepszy niż do tej pory? [/b]
Ani lepszy, ani gorszy, tylko bardziej doświadczony. Patrzę na piłkę zupełnie inaczej niż wtedy, kiedy zdobywałem mistrzostwo Europy juniorów i wydawało mi się, że podbiję świat. To nie jest takie proste, jak się niektórym młodym zawodnikom wydaje.
[b]Kiedy jednak zdobywa się tytuł wicemistrza, potem mistrza Europy juniorów, trafia się do przeciętnego klubu, z którym pokonuje się bardziej znane drużyny w Europie, to taki optymizm musi być uzasadniony. [/b]
Tak było, ale mało który piłkarz może powiedzieć, że wszystkie jego marzenia się spełniły. Nawet jeśli jest dziesięć razy lepszy ode mnie. Ja grałem w Lechii czy Orlenie, a marzyłem o Legii. Zamiast do stolicy, wyjechałem jednak do Grodziska Wielkopolskiego, w którym mieszka nie milion osiemset tysięcy ludzi, tylko jakieś piętnaście tysięcy. I trafiłem tam na szczególny okres w historii Groclinu Dyskobolii. Zawodnicy dobrali się w wyjątkowy sposób, prezes był porządnym człowiekiem, wszyscy razem stworzyliśmy rodzinną atmosferę, a wtedy lepiej się gra.
[b]I, jak to w rodzinie, któregoś dnia przestało się to wam podobać, więc drużyna zbuntowała się przeciw właścicielowi, stając w obronie kolegi Grzegorza Rasiaka. [/b]