W domu najlepiej

- Patrzę na piłkę zupełnie inaczej niż wtedy, kiedy zdobywałem mistrzostwo Europy juniorów i wydawało mi się, że podbiję świat. To nie jest takie proste, jak się niektórym młodym zawodnikom wydaje - mówi Sebastian Mila, piłkarz Śląska Wrocław, były reprezentant Polski, w rozmowie z "Rz"

Aktualizacja: 15.11.2008 00:32 Publikacja: 14.11.2008 18:52

Sebastian Mila

Sebastian Mila

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

[b]Niedawno skończył pan 26 lat. To chyba najlepszy wiek dla piłkarza. Czuje się pan lepszy niż do tej pory? [/b]

Ani lepszy, ani gorszy, tylko bardziej doświadczony. Patrzę na piłkę zupełnie inaczej niż wtedy, kiedy zdobywałem mistrzostwo Europy juniorów i wydawało mi się, że podbiję świat. To nie jest takie proste, jak się niektórym młodym zawodnikom wydaje.

[b]Kiedy jednak zdobywa się tytuł wicemistrza, potem mistrza Europy juniorów, trafia się do przeciętnego klubu, z którym pokonuje się bardziej znane drużyny w Europie, to taki optymizm musi być uzasadniony. [/b]

Tak było, ale mało który piłkarz może powiedzieć, że wszystkie jego marzenia się spełniły. Nawet jeśli jest dziesięć razy lepszy ode mnie. Ja grałem w Lechii czy Orlenie, a marzyłem o Legii. Zamiast do stolicy, wyjechałem jednak do Grodziska Wielkopolskiego, w którym mieszka nie milion osiemset tysięcy ludzi, tylko jakieś piętnaście tysięcy. I trafiłem tam na szczególny okres w historii Groclinu Dyskobolii. Zawodnicy dobrali się w wyjątkowy sposób, prezes był porządnym człowiekiem, wszyscy razem stworzyliśmy rodzinną atmosferę, a wtedy lepiej się gra.

[b]I, jak to w rodzinie, któregoś dnia przestało się to wam podobać, więc drużyna zbuntowała się przeciw właścicielowi, stając w obronie kolegi Grzegorza Rasiaka. [/b]

Nic podobnego. Ja o panu Zbigniewie Drzymale mogę mówić tylko dobrze. To był prezes i właściciel z innej, takiej prawdziwej bajki, w której wszystko jest piękne. Mieliśmy w Grodzisku co trzeba, musieliśmy tylko grać i przez pewien czas robiliśmy to tak, że oczekiwania i prezesa, i kibiców zostały spełnione. Pan Drzymała zresztą doceniał nasze wysiłki, klasę niektórych przeciwników i kiedy widział, że wygraliśmy jakiś wyjątkowo trudny mecz, dawał nam premie nieprzewidziane w kontraktach. Dla takich ludzi warto się było pocić.

[b]Ale któregoś dnia uznaliście, że Grodzisk jest dla was za mały i zaczęły się kłopoty. [/b]

Dziwi się pan? Co by pan czuł, grając w nieznanym polskim klubie z Grodziska, którego nasi przeciwnicy szukali na mapie Polski, a potem z nami przegrywali. Wyeliminowaliśmy Herthę i Manchester City. To normalne, że czuliśmy się mocno i każdy z nas marzył o podboju Europy. Grzesiek Rasiak, Ivica Krizanac, Andrzej Niedzielan, Mariusz Liberda, Marcin Zając czy ja zdawaliśmy sobie sprawę, że przyszła pora na lepsze kluby i większe pieniądze. Nie było w takim myśleniu ani niczego dziwnego, ani złego. Niech pan spojrzy - Ivica Krizanac zdobył z Zenitem Puchar UEFA i Superpuchar Europy, Grzesiek Rasiak gra od kilku lat na Wyspach, Andrzej Niedzielan ma za sobą występy w NEC Nijmegen. To znaczy, że nasze marzenia były realne.

[b]Jak to było w pańskim przypadku? Ile propozycji otrzymał pan po strzeleniu bramki Davidowi Seamanowi w Manchesterze? [/b]

Kilka, ale odrzucenia jednej szczególnie żałuję. Dzwonił do mnie dyrektor sportowy FC Nantes pan Robert Budziński, były reprezentant Francji. Rozmawialiśmy po polsku, Nantes chciał mnie wypożyczyć na pół roku, a potem ewentualnie kupić. Dawali najpierw 500 tys. euro, a potem półtora miliona. W sumie to były dwa miliony, a taką sumę odstępnego miałem wpisaną w kontrakt. Ponieważ jednak wykupienie nie było pewne, prezes Drzymała się nie zgodził. Szkoda, bo liga francuska być może byłaby dla mnie lepsza niż jakakolwiek inna. A nie wiem, jak potoczyłyby się moje losy, gdybym trafił do Boltonu, który też mnie wtedy chciał.

[b]Dlaczego trafił pan wtedy do Austrii Wiedeń? Miał pan wpływ na wybór klubu? [/b]

Nieduży. Pojawił się pan Karol Glomb, powiedział, że jest menedżerem i zaproponował swoje usługi. Nie miałem żadnych doświadczeń z menedżerami, zdałem się na niego. Było mi trudno, ponieważ znalazłem się daleko od domu, bez znajomości języka, musiałem liczyć tylko na siebie, a nie wszystko ode mnie zależało. Wyobrażałem sobie naiwnie, że menedżer jest człowiekiem, który pomaga piłkarzowi w każdej sytuacji, a jego rola nie kończy się w momencie wzięcia prowizji od transferu. Ale, jak to często w życiu bywa, pomoc nadeszła z nieoczekiwanej strony. Mogłem liczyć na Radosława Gilewicza, który w Austrii był już instytucją, i miałem szczęście grać z nim w jednej drużynie przez pół roku. Teraz pomaga mi Grzegorz Bednarz, menedżer, który zajmował się moim transferem z ŁKS do Śląska.

[b]Co by pan radził młodym piłkarzom, którzy wyjeżdżają dziś za granicę?[/b]

Po pierwsze - żeby uczyli się języka. Po drugie - żeby sprawdzali każdy punkt kontraktu. Po trzecie - żeby nie myśleli, że skoro już udało im się wyjechać, to zrobili karierę. To jest dopiero krok do kariery. Reszta należy do zawodnika. Jeśli będzie dobry i pracowity, to ma duże szanse na spełnienie marzeń.

[b]Dlaczego lepiej pan gra w Polsce - wcześniej w Groclinie i ŁKS, teraz w Śląsku - niż za granicą? Przecież między futbolem w Polsce a Austrii czy Norwegii nie ma aż taką dużej różnicy? [/b]

Tutaj jestem u siebie. Taką mam konstrukcję, że jeśli jestem w swoim kraju, mam blisko do rodziców, a obok jest dziewczyna, czuję znacznie lepiej. Zasad jest prosta - im lepiej i pewniej się czujesz, tym lepiej grasz.

[ramka]Sebastian Mila (urodzony 10 lipca 1982 roku w Koszalinie), 28-krotny reprezentant Polski (2003 - 2006), strzelec 6 goli. Uczestnik mistrzostw świata w Niemczech (2006, rezerwowy). Mistrz Europy juniorów do lat 18 (2001), wicemistrz Europy do lat 16 (1999). Zdobywca Pucharu Austrii. Zawodnik Bałtyku i Gwardii Koszalin, Lechii Gdańsk, Orlenu Płock, Groclinu Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski, Austrii Wiedeń, Valerengi Oslo, ŁKS Łódź. Od lata 2008 w Śląsku Wrocław.[/ramka]

Piłka nożna
"Faraon Manchesteru”. Czy Omar Marmoush uratuje City?
Piłka nożna
Bundesliga. Hit w Leverkusen na remis, Bayern krok bliżej odzyskania tytułu
Piłka nożna
W Korei Północnej reżim zakazuje transmisji meczów trzech klubów Premier League
Piłka nożna
Liga Konferencji. Solidna zaliczka Jagiellonii Białystok
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Harry Kane poszedł w ślady Roberta Lewandowskiego