[b]Dopiero co skończyło się zgrupowanie Wisły Kraków, a pan zdążył tylko przepakować walizkę i przyjechał na dwutygodniowy obóz reprezentacji Polski. Żona zachwycona? [/b]
Pewnie jej się to nie podoba, ale niewiele ma do powiedzenia. Od początku było wiadomo, że styczeń i luty to czas, kiedy nie ma mnie w domu, a wszystko podporządkowane jest piłce nożnej. Dla zawodowców to najtrudniejszy okres. Nie ma meczów o stawkę, a trzeba mocno ćwiczyć, żeby siły wystarczyło na całą rundę wiosenną.
[b]Zdecydował się pan zostać w Wiśle, bo nie było ciekawych ofert zza granicy, czy raczej ze strachu? [/b]
Nie boję się zmiany, chcę wyjechać za granicę, ale do klubu przychodziły tylko jakieś zapytania, bez żadnych konkretnych propozycji. Zresztą, zdecydowałem się nie zmieniać otoczenia w przerwie zimowej. Dużo rozmawiałem na ten temat z Radkiem Matusiakiem i doszedłem do wniosku, że to kiepski pomysł. We Francji, Hiszpanii, Anglii czy Włoszech gra się przecież prawie bez przerwy i musiałbym walczyć o miejsce w składzie z piłkarzami, którzy są w formie. A po czterech tygodniach urlopu mogłoby mi się to nie udać.
[b]Nie ma pan wrażenia, że w polskiej lidze się jednak marnuje i tak naprawdę dopiero za granicą byłby w stanie dalej się rozwijać? [/b]