Żeby rywale niczym nie byli w stanie zaskoczyć Polaków, Leo Beenhakker na dwa ostatnie mecze towarzyskie zażyczył sobie rywali z Wysp Brytyjskich. W listopadzie w Dublinie jego drużyna pokonała Irlandię 3:2, w lutym na neutralnym terenie w Portugalii wygrała z Walią 1:0.
Wszystko było już gotowe, piłkarze wiedzieli, jak mają grać, by wygrać z rywalem, dla którego w futbolu równie ważne jak nogi są łokcie, i nagle, w dwa tygodnie cała taktyka wzięła w łeb.
Łukasz Garguła wiosną zagrał pięć minut i w momencie kiedy wreszcie dojrzał do pierwszego składu reprezentacji, zerwał więzadła w kolanie. Sam, upadając na boisko. Bez pomocy przeciwnika wykluczył się też Paweł Brożek, jedyny chyba pewniak w talii Beenhakkera w tych eliminacjach. Dzień przed początkiem zgrupowania palec u nogi złamał Rafał Murawski z Lecha Poznań.
Z linii pomocy testowanej na Wyspiarzach został zatem tylko Roger, i to w przeciętnej formie. Brożka zastąpi Robert Lewandowski, albo Ireneusz Jeleń, jeśli rozpędu z ligi francuskiej starczy mu jeszcze na trzy dni treningów we Wronkach, podczas których będzie musiał przekonać do siebie selekcjonera.
Sobotni mecz z Irlandią Północną trochę niespodziewanie stał się dla Polaków kluczowy, po jesiennym remisie ze Słowenią i porażce ze Słowacją. Napięcie rosło dodatkowo z każdą pyskówką Beenhakkera z PZPN, mecz ze zwyczajnego, z teoretycznie dużo słabszym rywalem, zamienił się także w walkę trenera o przetrwanie. Jeśli nie wygra z Irlandią, utrzymać posadę będzie mu bardzo trudno, dla jego pracodawców może przestać się nawet liczyć konieczność wypłacenia odszkodowania.