Pierwszym z przeciwników jest Irlandia Północna, mecz odbędzie się w Belfaście. Gdyby w drużynie przeciwników był George Best, trenerzy zastanawialiby się, jak wyeliminować go z gry. Robili to wszyscy trenerzy na świecie, ale z mizernym skutkiem. Każde zagranie Besta poddawano drobiazgowym analizom, a on i tak zwykle robił coś takiego, czego nie brano pod uwagę. I wielu obrońców, po spotkaniach z nim myślało o zakończeniu kariery.
Dziś na jego grób w Belfaście chodzą pielgrzymki Irlandczyków jak do Jima Morrisona na Pere Lachaise w Paryżu. Obydwaj lubili wypić, ale byli w swoich fachach artystami jakich mało. Polscy piłkarze zmierzą się z następcami George’a Besta, którzy w porównaniu z nim są początkującymi uczniami bez większych nadziei na czerwony pasek na świadectwie maturalnym.
Reprezentacja Irlandii zaliczana jest wprawdzie do drugiej ligi europejskiej, ale na swoim stadionie Windsor Park daje się we znaki każdemu. Gra do
90 minuty i dłużej, popiera ją znakomita publiczność i zdarza się, że w tych warunkach przeciwnikom plączą się nogi. W ostatnich latach przegrały tam Hiszpania i Anglia, a Duńczycy byli szczęśliwi, że uszli z remisem. Polska w roku 2004 zwyciężyła na Windsor Park 3:0.
Polacy grają „w kratkę” i nawet Leo Beenhakker nie potrafi tego zmienić. Eliminacje do mistrzostw świata rozpoczęliśmy we wrześniu od remisu ze Słowenią, chociaż liczyliśmy na łatwe zwycięstwo. W następnym ważnym meczu spodziewaliśmy się ciężkiego boju z Czechami, a pokonaliśmy ich w Chorzowie 2:1, w rzadko spotykanym w naszym wykonaniu bardzo dobrym stylu. I kiedy wydawało się, że po takim występie słabszą teoretycznie Słowację pokonamy bez wysiłku, w ciągu kilkunastu sekund kończących mecz straciliśmy dwie bramki, a wraz z nimi trzy punkty. Taka jest ta nasza reprezentacja.