[b]Ile razy w tym roku koronowali już Lecha Poznań na mistrza Polski?[/b]
Sporo, nie liczyłem nawet. Ale to było, jak widać, głupie gadanie. Teraz jesteśmy na drugim miejscu w tabeli, ale ja się swojej drużyny nie wstydzę. Miałem czterech kontuzjowanych graczy, a mimo to nie przegrywaliśmy. Potrafiliśmy zachować twarz w najtrudniejszych momentach choćby remisując. O tym, że mamy szczęście proszę nawet nie wspominać. Szczęście trzeba wypracować, każdemu życzę, żeby jego zespół grał z takim zaangażowaniem do końca, jak mój. I chociaż ostatnio nie graliśmy z czołówką, to jednak były to bardzo trudne spotkania. Z Piastem i ŁKS zdobyliśmy cztery punkty, a to były drużyny zagrożone spadkiem, stosujące taktykę „desperados”.
[b]Ale pan rozpieścił kibiców w rundzie jesiennej i w Pucharze UEFA. Teraz liczą się tylko zwycięstwa.[/b]
Oczywiście, jak się wygra dziesięć meczów, a potem jeden przegra, to te dziesięć wrzuca się do toalety, spuszcza wodę i mówi, że było - minęło. Mój zespół już osiągnął bardzo dużo, rozegrał masę spotkań i to kadrą trzynastu zawodników, a wciąż walczy o mistrzostwo. Doświadczenia z europejskich pucharów nie da się jednak przełożyć na polską ligę, bo to inne rozgrywki. To, czego nauczyliśmy się grając z Feyenoordem czy Deportivo wykorzystamy w przyszłym sezonie, ale znowu w Europie.
[b]Znowu pana drużyna gorzej gra na wiosnę, czyli potwierdza się, że Smuda nie potrafi przygotować zespołu w zimowej przerwie?[/b]