Miał być mecz rozpalający piłkarską Europę, a temperaturę ledwo się wyczuwało. Goli na San Siro nie było , sytuacji do ich strzelenia niby nie brakowało, ale ciśnienia nie podnosiły. Rewię podań Barcelony zawsze ogląda się z przyjemnością. W Mediolanie, zgodnie z przewidywaniami, grała jak u siebie, ciągle koło pola karnego Interu, ale niewiele z tego wynikało. W pierwszej połowie najgroźniej było po zrywach Daniela Alvesa, obrońcy, który czuje się napastnikiem. Po jego podaniu Seydou Keita miał przed sobą pustą bramkę, ale nie trafił. W drugiej połowie Leo Messi strzelił w dobrej sytuacji nad poprzeczką, a po drugiej stronie Dejan Stanković minimalnie chybił, uderzając z daleka.
Inter wybrał obronę, atakował tylko, gdy był pewny, że strata piłki nie grozi stratą gola. Wyszło z tego 0:0, które nikogo poza rozczarowanymi kibicami nie krzywdzi. Obie strony miały poczucie, że w grupie, w której są jeszcze Dynamo Kijów i Rubin Kazań, punkty będzie gdzie zdobywać i nie ma co szarżować w pierwszym meczu.
Obyło się nawet bez większych kontrowersji, choć wydawało się, że to niemożliwe, gdy Jose Mourinho spotyka Barcelonę, a Zlatan Ibrahimović i Samuel Eto’o niedawnymi transferami zapewnili podteksty. Żadnemu nie udało się oddać celnego strzału na bramkę niedawnej drużyny, a Mourinho przyznał na konferencji, że Barcelona była lepsza. Znikąd nadziei.
Michel Platini otworzył szerzej drzwi Ligi Mistrzów dla piłkarskich peryferii Europy, wypłacił ogromne premie za awans, ale pozostałe nagrody będą już tylko dla zuchwałych. W pierwszej kolejce nie było ich w nadmiarze. Nowa, głodna Ligi Mistrzów Europa wywalczyła w starciu ze starą i sytą ledwie jeden punkt – APOEL w Madrycie z Atletico. Zostawiła gdzieniegdzie dobre wrażenia, jak Debreczyn pokonany zaledwie 1:0 przez Liverpool, ale ogólny bilans jest nieciekawy. Piłkarze Unirei Urziceni w meczu w Sewilli ani przez chwilę nie potrafili wyrzucić z głów kompleksu niższości, trener Dan Petrescu musiał być wściekły. Rok temu na ich miejscu był CFR Cluj, na pierwszy mecz pojechał do Rzymu i pokonał Romę 2:1. Z grupy piłkarze CFR ostatecznie nie wyszli, ale przynajmniej dali się zapamiętać.
Rozczarował nawet bardzo bogaty Rubin Kazań. Prowadził w Kijowie 1:0, przegrał 1:3, a Rafał Murawski miał to nieszczęście zadebiutować w Lidze Mistrzów akurat wówczas, gdy plany jego drużyny zaczęły się sypać. Wszedł na ostatnie 13 minut, przy stanie 1:1, z nim w składzie Rubin stracił kolejne dwa gole. Z Polaków zagrał wczoraj jeszcze Michał Żewłakow. Zico, nowy trener Olympiakosu, ten mecz oglądał jeszcze z trybun, Żewłakow grał na prawej obronie, a AZ Alkmaar bramki mistrzowi Grecji nie strzelił.