Nie jest łatwo podnieść głowę, gdy niemal nikt już nie wierzy w sukces. Polscy piłkarze przegrali eliminacje mistrzostw świata, teraz muszą je dokończyć z honorem, tak by kibice dostrzegli chociaż dobre chęci.
Kwalifikacje mundialu kończy inny trener niż ten, który je zaczynał, kończą je też inni piłkarze. W reprezentacji Stefana Majewskiego nie ma tych najważniejszych z drużyny Leo Beenhakkera: w odstawkę poszli Artur Boruc, Jacek Krzynówek i kapitan Michał Żewłakow.
Na stworzenie własnej koncepcji Majewski nie miał czasu, tym, że został selekcjonerem, wydawał się być tak samo zdziwiony jak większość kibiców.
Obrona na stadionie Sparty może zagrać w takim zestawieniu, że piłkarze rozpoznawać się będą tylko po kolorze koszulek. Po prawej stronie Jakub Rzeźniczak, po lewej Seweryn Gancarczyk, w środku – Arkadiusz Głowacki i Piotr Polczak, wszyscy z doświadczeniem najwyżej ligowym, nigdy nie grali ze sobą. – Po to było zgrupowanie, żeby pewne elementy przećwiczyć, trzeba wierzyć, że to wszystko zadziała akurat w sobotni wieczór – tłumaczył na lotnisku kapitan nowej kadry Mariusz Lewandowski.
Stefan Majewski przyznawał, że czym bliżej było do meczu, tym wątpliwości miał mniej. W piątek została tylko jedna, jak powiedział „w formacjach defensywnych”, czyli dotyczy najprawdopodobniej bramkarza. Stawianie na Jerzego Dudka, który nie grał w meczu o punkty przez dziesięć miesięcy, to jednak duże ryzyko. Jego rywalem jest Wojciech Kowalewski.