To będzie wyczerpujący maraton dla zawodników i prawdziwa uczta dla kibiców najlepszej ligi świata. W drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia zaplanowano osiem spotkań. Pozostałe mecze w niedzielę. Momentu na odpoczynek będzie niewiele, bo następna, 20. kolejka startuje już w poniedziałek i potrwa do środy.
A początek tego maratonu w sobotnie popołudnie w Birmingham. City, które wygrało pięć z sześciu ostatnich meczów, podejmuje Chelsea. Zespół z Londynu chciał zdobyć jak najwięcej punktów, zanim czarnoskóre gwiazdy wyjadą na turniej o Puchar Narodów Afryki, ale już wiadomo, że ten plan się nie powiódł. Chelsea złapała zadyszkę. Tragedii jednak nie ma, bo dzięki potknięciom rywali nadal prowadzi w tabeli, choć już nie z taką przewagą.
Carlo Ancelotti wie, co zrobi, gdy w styczniu zabraknie Didiera Drogby, najskuteczniejszego strzelca ligi: zmieni ustawienie drużyny. Chelsea będzie grać z jednym napastnikiem - Nicolasem Anelką, który na razie leczy kontuzję i święta spędzi przed telewizorem. Tak jak Michael Essien i Deco. Szansę dostanie młodzież. - Jestem pewien umiejętności swoich napastników. Atak Chelsea to nie tylko Drogba, Salomon Kalou czy Anelka. To także Dean Sturridge i Fabio Borini - przypomina Ancelotti.
Włoski trener wziął w obronę Johna Terry’ego, po tym jak media ujawniły, że za pieniądze oprowadzał ludzi po stadionie Stamford Bridge i ośrodku treningowym w Cobham pod Londynem. Ancelotti odwrócił uwagę mediów od afery, porównując kapitana zespołu do legendarnych obrońców Milanu: Franco Baresiego i Paolo Maldiniego. - Terry ma podobną osobowość i charakter, jest przywódcą, jednym z sześciu angielskich piłkarzy obok Franka Lamparda, Ashleya Cole’a, Rio Ferdinanda, Stevena Gerrarda i Wayne’a Rooneya, którzy znaleźliby miejsce w każdej reprezentacji - przekonuje trener Chelsea.
Wieczorem warto zajrzeć na Anfield. Piłkarze Liverpoolu spróbują odkupić winy w meczu z Wolverhampton. W ostatnim czasie wystawili nerwy kibiców na poważną próbę. Ale mają prawo wierzyć, że ci najwierniejsi nie odwrócą się do nich plecami, i że słowa klubowego hymnu "Nigdy nie będziesz szedł sam" sprawdzą się w chwilach kryzysu takich jak ten, który właśnie przeżywają. Na razie trwają poszukiwania przyczyn niepowodzeń. - Zbyt wielu zawodników nie radzi sobie z presją - twierdzi Ian Rush, legenda klubu. - Niektórzy powinni bardzo poważnie zastanowić się nad swoją postawą. W spotkaniu z Portsmouth najbardziej zaniepokoił mnie brak kreatywności. Oddaliśmy tylko dwa celne strzały. Nadal wierzę jednak w Rafę Beniteza.