Jeśli ktoś lubi ciekawostki, finał mógł mu się podobać. Egipt dzięki zwycięskiej bramce w 85. minucie stał się pierwszą drużyną, która wygrała mistrzostwo Afryki trzeci raz z rzędu. Gedo, zdobywca jedynego gola finału, został najskuteczniejszym piłkarzem mistrzostw, choć w egipskiej drużynie jest tylko rezerwowym (wchodząc z ławki, strzelił pięć bramek). Stadion, w połowie pusty, gdy zaczynał się mecz, zapełnił się pod koniec. Ale Sepp Blatter, wychodząc na dekorację zwycięzców, musiał robić dobrą minę do złej gry.
To był nieciekawy mecz na zakończenie nieudanego turnieju. W pierwszej połowie wyczynem było, gdy któremuś z piłkarzy udało się wbiec w pole karne z piłką, o strzale nawet nie wspominając. Ghana do przerwy tylko się broniła, a Egipt na tę ścianę mięśni nie miał sposobu. W drugiej połowie było mniej wyrachowania, ale naprawdę ciekawie zrobiło się dopiero wtedy, gdy Gedo strzelił do bramki obok Richarda Kingsona, a Ghana rzuciła się do ataku. Za późno.
Mistrzostwa zrobiły złą reklamę zbliżającemu się mundialowi w RPA. Najpierw atak terrorystów na autobus reprezentacji Togo, potem pustawe stadiony, błędy sędziów, wczesne pożegnania z gwiazdami afrykańskiej piłki. Jedyną drużyną turnieju, na której można było polegać od początku do końca, był Egipt, ale on akurat w mundialu nie zagra. Tak jak nie zagrał w czterech poprzednich, jest królem swojego podwórka, ale trzeba przyznać, że to jest imponujące panowanie. Rozciąga się już na cztery lata i 19 meczów bez porażki.
Przed finałem samobójczego gola strzeliła sobie Afrykańska Federacja Futbolu. CAF wykluczyła Togo z dwóch następnych mistrzostw kontynentu za opuszczenie turnieju po ataku terrorystów. W zamachu zginęły trzy osoby, rzecznik kadry zmarł na rękach Emmanuela Adebayora, ale CAF przegłosowała, że to jeszcze nie powód, by odmawiać gry. Zwłaszcza pod naciskiem polityków, bo kara jest za to, że piłkarze Togo wrócili do domu, gdy nakazał im to rząd.
– Decyzja jest straszna, szef CAN Issa Hayatou powinien się podać do dymisji. Czy oni nie rozumieją, co się stało? To nasza głowa państwa nas na ten turniej wysłała, byśmy bronili narodowych barw, i zawróciła nas do domu po ataku. My jesteśmy tylko ambasadorami, musieliśmy posłuchać – tłumaczy oburzony Adebayor. Rząd Togo zamierza pozwać CAN do sądu.