W sobotę, po przerwie spowodowanej koronawirusem, wraca Bundesliga. Do rozegrania pozostało dziewięć kolejek. Cztery punkty przewagi Bayernu nad Borussią to w tej sytuacji dużo czy mało?
Radosław Gilewicz: Bardzo dużo. Losy tytułu są w rękach Bawarczyków. Wrócił Robert Lewandowski, nie trzeba nikogo przekonywać, jaki to atut. Patrzenie w tym momencie, w jakiej dyspozycji są konkurenci z Dortmundu, Lipska czy Moenchengladbach, nie ma sensu. Bayern jest w każdym elemencie drużyną lepszą i jeśli nie zdarzy się mu jakaś wpadka, zostanie mistrzem.
Stefan Effenberg przekonuje, że na korzyść lidera z Monachium będzie działał brak kibiców na trybunach. Tym bardziej, że w najbliższym czasie czekają go wyjazdowe mecze w Berlinie i Dortmundzie...
Na pewno. Na obydwu stadionach panuje gorąca atmosfera, a teraz i Union, i Borussia będą musiały sobie radzić bez wsparcia publiczności.
W Moenchengladbach za 19 euro można wykupić miejsce na trybunach, na wyciętej z kartonu postaci znajdzie się nasze zdjęcie…
Kluby stosują różne zabiegi marketingowe. W Moenchengladbach takie kampanie organizują od dłuższego czasu. Wiadomo, że grając bez publiczności, kluby będą się zmagać z problemami finansowymi. Jedne z większymi, inne z mniejszymi. Pieniądze z praw telewizyjnych pozwolą podreperować budżet, niektórych uratują przed bankructwem. Widok pustych stadionów będzie bolesny, ale trzeba to zaakceptować.
Dzięki przerwie w rozgrywkach Robert Lewandowski zdążył wyleczyć kontuzję i przywitać na świecie drugą córkę. Wróciły apetyty, że pobije rekord Gerda Muellera, który w sezonie 1971/1972 zdobył 40 bramek. Brakuje mu 16 goli…