Sasal pochodzi ze Skarżyska, Skorża z odległego o kilkadziesiąt kilometrów Radomia. Na warszawskiej AWF grali razem w akademickiej drużynie.
Trener Korony był przeciętnym bramkarzem, a trener Legii nie lepszym środkowym obrońcą. Dla obydwu gra była tylko zdobywaniem doświadczenia, marzyło im się trenowanie.
– Na boisku byliśmy obok siebie, więc kontakt mieliśmy dobry. Kolegowaliśmy się, ale potem poszliśmy swoimi drogami – przypomina sobie Skorża.
Dziś pierwszy raz zmierzy się z Sasalem. Trenerem wicelidera, i najlepszej drużyny ekstraklasy, jeśli liczyć cały 2010 rok. Wiosną i w obecnej rundzie Korona zdobyła już 42 punkty, więcej o jeden od Lecha (który ma jeden mecz zaległy) i dwa więcej od lidera ligi, Jagiellonii.
Korona nie tylko jest skuteczna w zbieraniu punktów, ale też gra ładnie. Sasal w niespełna rok - przejął drużynę w listopadzie 2009, po rundzie jesiennej - zespół walczący o utrzymanie zamienił w kandydata do tytułu. Tak jak wcześniej zastał Dolcan Ząbki w trzeciej lidze, a po dwóch latach zostawiał go na czwartym miejscu w drugiej, z szansami na awans do ekstraklasy.