Żewłakow został wyrzucony z kadry razem z Arturem Borucem za picie wina i zbyt głośne zachowanie w samolocie, którym reprezentacja wracała z meczów w USA i Kanadzie.
Obaj nie dostali powołań na towarzyski mecz z Wybrzeżem Kości Słoniowej 17 listopada w Poznaniu. Boruc na oskarżenia o łamanie regulaminu kadry odpowiedział głośnym i pełnym przekleństw wywiadem, w którym szydził z Franciszka Smudy, nazywając go Dyzmą, i przedstawił swoją wersję wydarzeń. Teraz głos zabrał Żewłakow.
– Z jednej strony słyszę, że psuję atmosferę w drużynie, bo piję, palę i jestem słaby. Z drugiej – dociera do mnie, że Smuda mnie nie skreśla, na ostatnim zgrupowaniu sprzedał mi nawet komplement. To prawda, że trener potrafi rozmawiać tylko wtedy, kiedy sam chce. Kiedy nie widzi potrzeby, nie wyjaśnia swoich decyzji – mówi Żewłakow.
Były już kapitan reprezentacji Polski zapewnił w wyemitowanej wczoraj rozmowie z Jackiem Kurowskim w TVP Sport, że piłkarze reprezentacji nie piją przed meczami, ale zdarza im się rozluźnić po spotkaniach. Pyta dziennikarza: – A wy nie pijecie? Nie w pracy? To o której kończycie pracę? O 23? I piwka się wtedy nawet nie napijesz? A my co? Przez dwa tygodnie mamy kropli do ust nie wziąć?
Żewłakow opowiada, że w samolocie z Montrealu do Paryża razem z Borucem zamówili po trzy buteleczki wina. Zapewnia, że nikomu nie przeszkadzali i nikogo nie zaczepiali.