Koronę dzielą od Jagiellonii tylko dwa punkty. Spotykają się drużyny, którym tylko Lechia Gdańsk może dorównać w tym sezonie urodą gry. A tylko Lech Poznań jest od nich lepszy, jeśli chodzi o wyniki w lidze w 2010, licząc wiosnę i obecną rundę.

Jagiellonia pokonała już wszystkich oprócz Legii rywali z górnej części tabeli, Koronę również, w Pucharze Polski na jej boisku. Obie drużyny mają najskuteczniejszych piłkarzy ligi, Andrzeja Niedzielana (wrócił do zdrowia po kontuzji, być może zagra w niedzielę) i Tomasza Frankowskiego. Mają też niewyrównane rachunki: piłkarskie za Puchar Polski, i bokserskie, bo pół roku temu Thiago Cionek złamał Niedzielanowi kość jarzmową.

Ale gdyby trzeba było wybierać hit kolejki, to większość pewnie wskazałaby na Wisła – Legia, czyli mecz – do piątku – trzeciej i siódmej drużyny ligi. Sukcesy Jagiellonii i Korony traktuje się jak wybryki, choć ta pierwsza prowadzi już od ośmiu kolejek.

– Słyszę i czytam, że liga stanęła na głowie. Ktoś zadekretował, że normalne jest tylko prowadzenie Lecha, Wisły i Legii? – pyta trener Jagiellonii Michał Probierz. W Kielcach będzie miał okazję do przekonania wątpiących.

W sobotę najlepiej zapowiadają się mecze Lecha (Legia oficjalnie zapowiedziała, że zaproponuje kontrakt Manuelowi Arboledzie, któremu latem kończy się umowa z mistrzem) z Lechią, i Polonii Warszawa z Ruchem, od którego Józef Wojciechowski regularnie kupuje piłkarzy. Ostatni z kupionych, Maciej Sadlok, do Warszawy przeniesie się dopiero zimą, ale Polonia zażyczyła sobie, by przeciw niej w sobotę nie zagrał.