[b]Rz: Jagiellonia ma taką przewagę, że nikt wam już nie odbierze pierwszego miejsca po rundzie jesiennej. Wielu wasze prowadzenie wciąż uznaje za niespodziankę. Pan też?[/b]
[b]Michał Probierz:[/b] Nikt nam pierwszego miejsca nie podarował. To jest wyłącznie nasza zasługa. Pracy nie zaczęliśmy w sierpniu, tylko znacznie wcześniej. Ja jestem w Białymstoku od lipca 2008 roku. Miałem czas, przechodziłem z drużyną różne koleje losu. Nie zawsze dobrze się nam wiodło. W ubiegłym roku przegraliśmy trzy mecze i obyło się bez trzęsienia ziemi. Mam normalnych szefów. Gdzie indziej po takiej serii trener straciłby pracę. A my gramy dalej, bo w jaki sposób trener ma się nauczyć wychodzenia z kryzysu, jeśli jest zwalniany?
[b]Jagiellonia nie gra pod presją, bo zwycięstw i dobrego stylu do tej pory oczekiwano od Lecha, Wisły i Legii, a nie od was.[/b]
Ciekawe, co pan mówi, ponieważ właśnie my byliśmy poddani wyjątkowej presji. Wiosną graliśmy ze świadomością, że przy dziesięciu punktach karnych każdy mecz jest walką o przetrwanie. Balansowaliśmy między ekstraklasą a pierwszą ligą. Albo wygrywasz, albo idziesz pracować do warzywniaka. Fakt, że w tych warunkach nie tylko sobie poradziliśmy, ale zdobyliśmy też Puchar Polski, był testem na odporność.
[b]Co pan mówił zawodnikom, żeby i do nich to dotarło?[/b]