Zwycięstwo nad Juventusem da co najmniej drugie miejsce w grupie i gwarancję awansu do fazy pucharowej. Remis to też bardzo duże prawdopodobieństwo awansu, pod warunkiem, że nie będzie tak wysoki jak w Turynie (3:3). Porażka również nie przekreśla jeszcze szans mistrza Polski. W drugim dzisiejszym meczu Manchester City gra u siebie z FC Salzburg, 16 grudnia Lech jedzie do Salzburga, a Manchester do Turynu. Decyzje mogą zapaść dopiero wtedy.
Pierwszy mecz Lecha z Juve był jednym z najlepszych, jakie w ostatnich latach rozegrali Polacy w europejskich pucharach. Lech prowadził 2:0, przegrywał 2:3, a w ostatniej minucie zdołał wyrównać. Wszystkie trzy gole strzelił Artjoms Rudnevs. Być może Włosi nie potraktowali mistrzów Polski poważnie, ale teraz już wiedzą, że do rewanżu muszą podejść inaczej. A Rudnevs nie będzie już grał tak swobodnie jak w Turynie.
W ciągu dwóch i pół miesiąca sporo się zmieniło. Juventus złapał rytm i mimo że kontuzjowanych jest aż siedmiu zawodników, którzy zapewne wybiegliby na boisko (bramkarz Gianluigi Buffon, obrońcy Zdenek Grygera, Leandro Rinaudo i Nicola Legrottaglie, pomocnik Paolo de Ceglie oraz napastnicy Amauri i Jorge Martinez), Stara Dama z Alessandro del Piero oraz Serbem Milosem Krasiciem nie przegrała dziesięciu meczów z rzędu i zajmuje trzecie miejsce w Serie A. Słabiej natomiast wiedzie się jej w Lidze Europejskiej: wszystkie cztery mecze zremisowała.
Dokonania Lecha są całkowicie odmienne. Najlepsze mecze rozegrał jesienią właśnie przeciw Juventusowi i Manchesterowi City. Patrząc na postawę mistrzów Polski w większości meczów ekstraklasy, trudno zrozumieć, jak udało mu się stawić czoła tym gigantom.
Dziś Lech wystąpi bez kontuzjowanego Tomasza Bandrowskiego i Joela Tshibamby, który w wypadku samochodowym doznał urazu twarzy. Jedynym napastnikiem nie tylko na boisku, ale także w całej klubowej kadrze pozostaje Rudnevs. Tyle że stroną atakującą będzie na pewno Juventus, bo dla niego piąty remis oznacza wyeliminowanie z rozgrywek. Pracować będą więc głównie obrońcy i pomocnicy, a Rudnevs będzie czekał na kontrę.