[i]Korespondencja z Rzymu[/i]
Włosi są zziębnięci, wstrząśnięci i zmieszani. Dziennikarze, trener Luigi Del Neri, działacze Juve – wszyscy przekonują, że to ich zespół był lepszy i zasłużył na zwycięstwo, a nie tylko na uratowany w ostatnich minutach przez Vincenzo Iaquintę remis 1:1. Przeszkodziły pogoda i pech.
„Jesteśmy przekonani, że w normalnych warunkach, a nie na boisku twardym jak marmur, Juve wywiozłoby z Poznania zwycięstwo” – pisze „Gazzetta dello Sport”. Zdaniem fachowców twarde i śliskie boisko faworyzowało Lecha.
Czwartkowe gazety pokpiwają, że w Poznaniu powstał nowy sport – piłka na lodzie, a na boisku powinien się pojawić Wayne Gretzky, choć turyńska „La Stampa” uważa, że w takich warunkach nie powinny nawet grać występujące we włoskich górach brunatne niedźwiedzie. „Corriere della Sera” doniósł, że kibice na trybunach cały czas podskakiwali, bo inaczej przyszłaby po nich lodowata śmierć. „La Repubblica” sugeruje, że Juventus nie powinien grać na boisku w Poznaniu, ale rozbić tam czerwony namiot i czekać na odsiecz jak nieszczęśni rozbitkowie wyprawy Umberta Nobilego na biegun północny sprzed 82 lat.
Decyzja UEFA nie miała, zdaniem Włochów, nic wspólnego z duchem sportu i zdrowym rozsądkiem. Prasa podkreśla, że goniąc za pieniędzmi zgodnie z hasłem „The show must go on”, szefowie europejskiego futbolu narażają piłkarzy na kontuzje i zabijają widowisko.