Seria porażek z ubiegłego roku i kolejne czystki w drużynie, których dokonywał Smuda, opuściły zadarte nosy, ale zwycięstwo z Wybrzeżem Kości Słoniowej czy wcześniej niezła gra z USA i Ukrainą poprawiły samopoczucie polskich piłkarzy.
– Zmieniła się sytuacja w naszych klubach. Gramy ważne role, przenosimy to do reprezentacji – mówi kapitan Jakub Błaszczykowski. Prosi o czystą kartę, chce, by w tym roku kadra pokazała kibicom, że warto ją wspierać.
Smuda szuka i tak jak po kolei sam obalał swoje kolejne teorie – o tym, że nie będzie naturalizował piłkarzy czy że będzie grał tylko z silnymi rywalami – tym razem przyznaje, że nie można poświęcić 2011 roku tylko na zgrywanie składu.
Ta drużyna na razie nie ma linii obrony. – Na zgrupowaniu jest nas tylko czterech, chyba nietrudno wytypować skład. Dla mnie to mecz ostatniej szansy. Mogę tu odegrać albo wielką rolę, albo żadną – tłumaczy Arkadiusz Głowacki, który do reprezentacji wrócił po 16 miesiącach.
Poza nim w obronie zagrają Łukasz Piszczek, Kamil Glik i Dariusz Dudka. Smuda upiera się, by tego ostatniego nie nazywać zapchajdziurą. Dostaje szansę, by wygrać rywalizację na lewej stronie z kontuzjowanym Sebastianem Boenischem.