Sporo kibiców, mimo 10 stopni mrozu, sporo emocji, ale dla polonistów koniec żałosny. Gospodarze mieli komfortową sytuację. Po zwycięstwie w Poznaniu 1:0 wystarczyło, że ochronią tę zaliczkę. Jeśli nawet takie mieli plany, runęły już w trzeciej minucie. W niegroźnej sytuacji Adam Kokoszka złapał za koszulkę Bartosza Ślusarskiego, sędzia orzekł rzut karny, a Bartosz Bosacki go wykorzystał.
Wszystko zaczynało się od nowa i lepiej do tej sytuacji przystosował się Lech. Miał przewagę, po podaniu Marcina Kikuta do Ślusarskiego zdobył drugą bramkę i od 23. minuty to on mógł pilnować zdobyczy.
Poloniści dopiero wtedy się obudzili, w kontrowersyjnych okolicznościach strzelili gola i przeprowadzili kilka innych akcji. Przy golu, zdobytym strzałem głową po rzucie rożnym przez Kokoszkę, dziewięciu piłkarzy Lecha rzuciło się z pretensjami do sędziego, że nie odgwizdał faulu na bramkarzu. No i zrobiło się nerwowo.
Piłkarze się kopali, sędzia Daniel Stefański wyjmował kartki, wynik jednak się nie zmienił już do końca.
Gospodarze atakowali, Euzebiusz Smolarek i Adrian Mierzejewski byli bliscy wyrównania, ale wszystkie strzały obronił Krzysztof Kotorowski. Polonia grała ambitnie, a Lech – skutecznie.